No to zaczynamy zabawę :) Długo się przymierzałem do pierwszej setki w tym roku i dzisiaj postanowiłem sprawić sobie prezencik :] Trasę miałem już zaplanowaną wczoraj więc dzisiaj raniutko hip na siodełko i dalej, w stronę Pszczyny. Było warto, pogoda o jakiej jeszcze wczoraj mogłem pomarzyć, lekki wiaterek - miodzio. Na trasie pustki bo tej porze to mało kto śmiga więc na utrudnienia nie narzekałem :P W Pszczynie spotkałem kumpli z Tychów - mówili, że wyszli pośmigać koło bloku hehe :D Powrót był jeszcze szybszy bo miałem 'wspomagacza' w plecy. i choć z każdym kilometrem przybywało bikerów na trasie i robiło cię coraz tłoczniej średnia utrzymywała się na stałym poziomie.
dzisiaj jest jeszcze wszystko normalne - po staremu. Jutro wszystko się zmieni, ja też będę inny... oby te zmiany były na lepsze
dziś natomiast przejechałem się do Ewy i nie byłoby w tym nic specjalnego poza tym, że spotkała mnie bardzo miła niespodzianka :D i jestem pewien, ze nie tylko ona maczała w tym palce. DZIEKUJĘ
jazda po zmierzchu jest świetna! mniej blaszaków telepie się po drogach, powietrze też jest bardziej czyste i temperatura optymalna - nic tylko jeździć. gdyby nie to, że nie naładowałem akumulatorków do przedniej lampki na pewno odwiedziłbym las na Murckach ^^ a kto wie może i dalej bym się zapędził. Jednak świadomość, że o tej porze (czyt. wiosna, większa 'mobilizacja' dzików) mógłbym spotkać to i owo na drodze szybko wywiała pomysł o jeździe przez las. może innym razem.
uuuaaah! co za emocje! :D pogoda pikna więc na zajęcia myknąłem się na 2 kółkach. po kilku godzinach nudy aż mnie rozrywało aby 'zwiajć' asfalt więc dalej w spd'ki, dalej na siodełko i już połykam korek, a raczej szaszłyk bo taki dłuuugi był :):) Nie wiem co mi dodawało dzisiaj energii ale wracając miałem takiego pałera, że sam byłem zdziwiony. zdążyłem jeszcze po drodze wskoczyć do siostry po jakieś szpachelki do ciasta (?) i zjeść jej spaghetti >:) W domciu pifko, kanapa i meczyk!!! :] nie spodziewałem się takiego wyniku choć przeczuwałem, że dzisiaj to Getafe będzie miało więcej szczęścia.
trasa: Mysłowice - Katowice - Mysłowice
pozdrower dla tych, którzy wygrali (: dla tych co przegrali też ;)
z cyklu jak nie mam gdzie jechać to najlepiej do lasu murckowskiego :) Oj coś ostatnio bardzo często tam zaglądam ale uwierzcie mi jest naprawdę ładnie i jest gdzie pojeździć ;) skoczyłem jeszcze do WPKiW skonsumować czekoladę :D
w oderwaniu od szarej rzeczywistości i zapomnieniu o nieprzyjemnościach całego tygodnia pomogli mi Monika i Piotrek. Jak zwykle w sobotni wieczór miałem pokręcić się tu i ówdzie, sam... ale wyszło tak, że pojeździłem w doborowym towarzystwie :D Do tego jazda po lasach Murckowskich po zmroku spowodowała, że humor na dobre mi się poprawił (oby tak zostało).
odkurzanie leśnych tras. znikoma ilość kałuż czy błotnistych kolein dopingowała do szybszej jazdy :) wracając 'wlazłem' pewnemu bikerowi na ogon (: oj musiał się na mnie zdenerwować bo szosówką nie mógł mi uciec (może nie chciał?).