27.09.2010 ten dzień przeszedł już do historii ale dla mnie na zawsze pozostanie dniem wielkich zmian. powróciła chęć do życia, pojawiły się konkretne plany, pojawiła się jakaś idea. poza tym od tego dnia byłem wolny... dziękuję wszystkim przyjaciołom za wsparcie
góry nęciły od dawna. okazja bliższemu ich przyjrzeniu się trafiła się, gdy spotkaliśmy się z Elą w Oświęcimiu na stracie TdP. Zostałem zaproszony na grilla :) pooda zapowiadała się interesująco, manaty zostały spakowane, gumy przełożone na terenowe - bo przecież będę jeździł po górach :D Ela uparła się, że wyjadą razem z Piotrem na przeciw. umówiliśmy się w Rajsku, z przyczyny na charakter (nie)mojej pracy mój start opóźnił się i spotkanie przesunęliśmy do Bojszów. W Bojszowach uratowaliśmy pewnego amatora mocnych trunków, który spadł z roweru i rozbił sobie skroń. do Kobiernic dotarliśmy opłotkami, z resztą bardzo malowniczymi. Z racji długiego i ciężkiego dnia, zdecydowaliśmy się zostać w "bazie". na pierwszy ogień poszedł browar(y) potem były pogaduchy i grill - do późna. spanko w przyczepie kempingowej! pierwszy raz w życiu, spało się super.
Kolejna mapa rozdana. Załapała się Ewa. Do Tychów pokręciłem przez Wesołą i Czułów. Przed browarami mega niespodziewajka! dogonił mnie Michał :) dokręciliśmy więc we dwójkę na miejsce spotkania. Znów prażyło więc zdecydowaliśmy się pojechać do Mikołowa, "a potem się zobaczy" . W Mikołowie Ewa odłącza się od nas, jedziemy z Michałem na hałdę do niedalekich Łazisk. Widoczki świetne, a gdyby widoczność była lepsza to chyba bym skoczył :D W drodze powrotnej żadnych nadzwyczajnych rzeczy, na Kostuchnie odłączam się od Michała - pędzi dokręcić do setki po Kato - i spokojnie wracam do domu.
trasa: Mysłowice: K - W - Tychy: Czułów - Żwaków - Wyry - Mikołów - Łaziska Górne - <hałda szarotka> - Mikołów - Katowice: Podlesie - Kostuchna - Murcki - Mysłowice: W - K