Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:617.24 km (w terenie 4.00 km; 0.65%)
Czas w ruchu:27:55
Średnia prędkość:22.11 km/h
Maksymalna prędkość:70.13 km/h
Maks. tętno średnie:131 (66 %)
Suma kalorii:2425 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:68.58 km i 3h 06m
Więcej statystyk

nieprzyjemne konsekwencje zdrady

Środa, 28 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Ostatnio oddałem hampel do serwisowania. Nie wiem dlaczego ale nie pojechałem z nim do Bikershopu (to nie reklama tylko polecenie zadowolonego klienta) tylko do innego sklepu. roboty z tym złomem nie było dużo: przeczyścić tłoczki i odpowietrzyć. mógłbym to zrobić sobie sam ale nie mam płynu do hampli i nie chciało mi się tym zbytnio bawić.
Tak więc dostałem info, że nie mogą poradzić sobie z odkręceniem śrubki odpowietrzającej - no kurew co to za serwis. dobra pojechałem i na własną odpowiedzialność odkręciłem im tę śrubkę, wystarczyło stuknąć porządnie młotkiem w klucz i posżło. LOL! umówiłem się z tymi pseudonaprawiaczami, że nie będę ich ponaglał ale hampelek do piątku zrobią. Dupa blada, nie zrobili. Kij im w oko, teraz będą na mnie czekali wieki, aż odbiorę i im zapłacę.
po drodze złapał mnie jeszcze deszcz, f pyte jeża.



trasa: Mysłowice - Katowice: <3S> - Giszowiec - Mysłowice




pozdrower dla magików z Bikershopu

nieudany download

Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
do siostrzyczki z aparatem, przy okazji zrzucić zdjęcia na odtwarzacz.
i zepsułem osobistą orkiestrę. zdjęcia diabli wzięli :/


trasa: Mysłowice: K - K - B - K - K




pozdrower dla szwagra

małopolskie ruiny

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Mały prolog do pewnego tripu, który niebawem mam zamiar zrealizować.
Nie ma co opisywać. wyjazd później niż zakładałem, wmordewind na deser. Pierwotnie (heheh jak zwykle) był najazd na Trzebinię od strony Olkusza. kiedyś tam dawno temu zawróciłem z owej trasy. dzisiaj więc miałem chęć poznać dokładniej co tam piszczy. Jak wcześniej wspomniałem wmordewind wiał - od wschodu - więc nie denerwowałem się nim zbytnio bo wiedziałem, że będę wracał na lajcie. Oprócz wietrzyska pogoda świetna. I właśnie dobre warunki spowodowały zmianę kierunku na Krzeszowice, a potem Alwernię. Nie mogłem pominąć Tenczynka, który jest obowiązkowym punktem na tej trasie. W drodze powrotnej zachciało mi się podjechać pod Lipowiec. podjazd miódek, zjazd równie smaczny - kit, że klocki starły się do granicy i ledwo wyhamowałem w slickach :) Więcej przygód nie było, no poza dźwięczącą tarczą (?).

zdjęć nie ma (a nagoniełm się z self-timerem :| ) bo siorka skasowała, eh



trasa: Mysłowice - Jaworzno - Bukowno - Żurada - Niesułowice - Lgota - Ostrężnica - Krzeszowice - Tenczynek - Rudno - Nieporaz - Regulice - Alwernia - Kwaczała - Babice - Wygiełzów - Żarki - Libiąż - Chełmek - Chełm Śląski - Imielin - Mysłowice




pozdrower dla pogromców ognia

towarzyska pogoria

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
łoj się działo dzisiaj. najpierw do rowerowego na serwis hampla i wyhaczyć nową oponę. Wizytę w Katowicach zakończyło spotkanie z Łukaszem. wracał z roboty na sprawnym jeszcze sprzęcie :)

Potem migiem do Sosnowca, gdzie umówiłem się z pewną właścicielką czarnego krossa. na przejażdżkę ofc zboczuchy :P ustawka była z forum więc przyłączył się jeszcze Paweł. lajtowym tempem i hałaśliwymi drogami pokręciliśmy w stronę pogorii, gdzie głupie ludki wypalały trawę, paralotniarze zaciągali się dymkiem z góry, a my mieliśmy okazję przejechać się powstającą właśnie ścieżką dla rowerów, szkoda, że wspólną dla pieszych. W DG jakiś panek chciał wyłudzić od nas drobniaki na ognisty napój, drugi chciał poprawić ale tak kozaczył, że wpadł w samozachwyt i odszedł bez pożegnania :)
Na koniec ustawka na jutrzejszą ZMK i do domciu.



trasa: Mysłowice - Katowice - Sosnowiec - Będzin - Dąbrowa Górnicza <pogoria> - Będzin - Sosnowiec - Mysłowice




pozdrower dla nowych kumpli

ślamazara

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · Komentarze(8)
Jest lepiej. puściłem się na taki dystans aby zobaczyć czy dam radę machnąć 50-tkę. mało brakowało. mam jeszcze małe zmartwienie, bo po 30 km znów czułem się wypompowany. puls OK, starałem się trzymać na ~135.



trasa: Mysłowice - Katowice - <3S> - Giszowiec - Mysłowice




pozdrower dla lowriderów

varicella

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
f pytke jeża! minął prawie kwartał roku, a ja muszę budować formę od nowa. sponsorem tej sytuacji jest niejaki Herpes virus varicellae - pies go trącał :\ Analizując teraz ostatni wpis (czyt. ostatni wypad do Pszczyny) wiem, że to nie był spadek mocy - po prostu jechałem w mega wielkiej gorączce i nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Tak więc zaraz potem walnąłem na wyro jak kłoda i leżałem przez kilka dni. jedyne co mogłem(musiałem) zrobić to odwiedzić lekarza i aptekę.
Pierwszy raz w życiu pudrowałem sobie twarz, choć resztę ciała też i tak naprawdę to pomagała mi siostrzyczka, za co będzie nagrodzona.
Koniec końców skończyło się na totalnym osłabieniu, spadku na wadze -4 kg, rozstrojeniu organizmu i straceniu formy - do zera. Cieszę się jednak bo nie mam żadnych komplikacji, w moim wieku to już nie przelewki.

A skoro już mam wrócić do formy to trza jeździć; odwiedziłem więc siostrzyczkę. Trudno w to uwierzyć ale tak ciężko nie jechało mi się nigdy wcześniej. Żadnej mocy w nogach, a kiera też dziwnie się prowadziła. Z resztą staty mówią za siebie: godzina jazdy i miałem dosyć



trasa: Mysłowice: K - K - B - K - K



pozdrower dla odpornych

myślenie zaporowe

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · Komentarze(8)
Jestem na siebie zły, że jestem tak głupi, iż pomimo wielu potknięć często popełniam te same błędy. Najgorsze jest to, że pcham się w jakieś bagno wiedząc o jego konsekwencjach i jakaś dziwna nie-moc nie pozwala mi przeciwdziałać takiemu postępowaniu.
Teraz wyjaśnienie tego pokręconego wstępu. Urodził się dzisiaj w moim chorym móżdżku pomysł na dalszy wypad. Pogoda ładna, choć mogłoby być cieplej. Oczywiście moim - głupim - zwyczajem zwlekałem ze startem do godzin popołudniowych. Zanim cokolwiek ruszyło studiowałem mapę w poszukiwaniu ciekawych miejsc - bez efektu.
Wyjeżdżam po 14-tej i kieruję się na południe - hehehe :) - jechałoby się lepiej gdyby wmordewind zrobił sobie święto. No cóż, nie mam wpływu ma przemieszczające się masy powietrza.
AAA i tu wcisnę notkę, że poza fonem, osobistą orkiestrą przenośną i łatkami zabrałem bidon wody. żarła nic.

Popędzam więc świetną ścieżką rowerową w Bieruniu, której mogłoby pozazdrościć niejedno miasto - szkoda, że tak krótką.

ścieżka rowerowa w Bieruniu © hose


zad © hose


Dalej kieruję się do Bojszów, skąd niedaleko do Jankowic i Pszczyny.
Woda skończyła się przed Bojszowami, orkiestra zamilkła jakiś czas później. W Pszczynie, jak w Pszczynie: dużo ludu, które wyległo po wielkim świątecznym popasie. Jakiś neuron zaspał i zamiast przekazał informacji o szybkim uzupełnieniu płynów, inny wykorzystał chwilę i kazał pedałować w kierunku zbiornika goczałkowickiego

zbiornik goczałkowicki © hose


chociaż wody pitnej tu pod dostatkiem to wracam na pustym baku. Szczyt głupoty bierze nad rozsądkiem i każe wracać do domu o suchym pysku w nadziei, że znajdzie się coś po drodze.

O ile teraz jechało się łatwiej - wiater w plecy - to coraz częściej zaspany neuron dawał znać o braku wachy
W Bojszowach kryzys jakiego nie pamiętałem. Pulsometr wskazywał tętno 136 natomiast ja czułem się jakbym cisł na maratonie ostatkami sił. Chwila odpoczynku na przystanku i gramolę się dalej.
W Bieruniu wybawienie dla mojego durnego mózgu - tanksztela. sznikers i woda energetyczna stawiają mnie na nogi.
No jakoś dotaszczyłem do domu te przeszczepy.
masakra.



trasa: Mysłowice - Lędziny - Bieruń Stary - Bojszowy - Międzyrzecze - Jankowice - Pszczyna - <zbiornik goczałkowicki> - Pszczyna - Jankowice - Międzyrzecze - Bojszowy - Bieruń Stary - Lędziny - Mysłowice



pozdrower dla mądrych ludków

niezapowiedziana wizyta na południu

Czwartek, 1 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Kwiecień rozpoczął się rewelacyjnie, oby ładna pogoda utrzymała się jak najdłużej.
Odstresowywacz czekał grzecznie w piwnicy, aż skończę robotę.
Brak konceptu na dzisiaj popchnął mnie przed siebie. Tak znalazłem się w Oświęcimiu. Z daleka kusiły góry. Zdały się zachęcać aby sprawdzić czy czasem nie urosły od ostatniej wizyty :D
Przypominam sobie o BS-wiczach z Kobiernic. dryń, dryń do Eli i już mam gdzie jechać.
Standardowo jadę drogą na Kety i dalej w kierunku BB. W Kobiernicach odbiera mnie Piotr. Widoczki po drodze przepiękne, zawsze lubiłem góry i mam nadzieję, że w tym roku częściej będę tam zaglądał.

Nie chcę się rozpisywać jak ciepło zostałem przyjęty przez Elę i Piotra, bo musiałbym trochę tego napisać :)
Były pogaduchy o rowerze, BS, i wszystkim związanym z dwoma kółkami - to już chyba jest zboczenie :D
O mojej wizycie można przeczytać również we wpisie Piotra
Uzupełnienie kalorii i jazda powrotna. Pędziło się z wiaterkiem w plecy i czasem w tunelu za jakimś gabarytem. Mały plus to mniejsza niż zwykle ilość blaszaków na tej trasie.

Na pewno jeszcze zajrzę do Kobiernic.


trasa: Mysłowice - Lędziny - Bieruń Stary - Bieruń Nowy - Oświęcim - Kęty - Kobiernice - Kęty - Oświęcim - Bieruń Nowy - Chełm Śląski - Imielin - Mysłowice

a gdyby tak rower podpiąc do skrzydła? © hose


góry, jak zawsze piękne © hose



pozdrower dla ELi i Piotra