Wpisy archiwalne w kategorii

nic nadzwyczajnego

Dystans całkowity:6162.19 km (w terenie 834.00 km; 13.53%)
Czas w ruchu:266:14
Średnia prędkość:23.15 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Maks. tętno średnie:131 (66 %)
Suma kalorii:2425 kcal
Liczba aktywności:98
Średnio na aktywność:62.88 km i 2h 43m
Więcej statystyk

RELOADED

Poniedziałek, 27 września 2010 · Komentarze(11)
27.09.2010 ten dzień przeszedł już do historii ale dla mnie na zawsze pozostanie dniem wielkich zmian. powróciła chęć do życia, pojawiły się konkretne plany, pojawiła się jakaś idea. poza tym od tego dnia byłem wolny...
dziękuję wszystkim przyjaciołom za wsparcie


trasa: Mysłowice: K - Ł - W - K

radości nie było końca © hose




p.s. wpisy będą sukcesywnie dodawane i na bieżąco aktualizowane


pozdrower dla wytrwałych

MAPY ROWEROWE do rozdania!!!

Czwartek, 15 lipca 2010 · Komentarze(16)
mało czasu. i będzie coraz mniej, szykuje się dodatkowy etat... póki jeszcze mogę jeżdżę


UWAGA, UWAGA! mam 15 map turystycznych 'Szlaki rowerowe GOPu i okolic, skala 1:50 000 wydawcy COMPASS warunkiem otrzymania takiej mapy za darmo (lub friko, jak kto woli) jest wspólny wypad ze mną (gdzieś na śląsku i tylko śląsk), na którym szczęśliwiec otrzyma taką mapę :) spieszyć się bo ilość ograniczona

Mapy rowerowe GOP'u © hose


trasa: Mysłowice: K - K - B - B - K - K


pozdrower dla podróżników

maj music festival

Niedziela, 9 maja 2010 · Komentarze(3)
po wczorajszej ulewie, asfalt-dureń znów postanowił wyschnąć. wykorzystując więc durnia i dodatkowo miłą pogodę myknąłem się odwiedzić dawno nieodwiedzane tereny. przy okazji ostrzyłem zęby na ucztę dla uszu - o czym później. zanim jednak wystartowałem, ketonal łyk, krzyżyk i dopiero byłem w stanie usiąść na zicu.
pokręciłem w stronę zalewu Dziećkowice, objechałem sobie go w połowie,

lustro wody bardzo spokojne
Zbiornik Wodny Dziećkowice © hose


potem pogalopowałem na Smutną Górę. tutaj info dla zainteresowanych, a tutaj panoramka na Beskidy z tejże góry.

wieczór się zbliżał więc pognałem czarnym szlakiem w stronę Murcek i potem Muchowca, gdzie odbywała się świetna impreza. Maj Music Festival.

na czarnym szlaku © hose


po drodze mijam dobijający widok

dzikie składowisko odpadów samochodowych © hose


rozumiem, że te części (deski rozdzielcze, rozbite reflektory, części tapicerki, i inne) nie są już nikomu potrzebne ale jakim trzeba być skurczybykiem aby to wyrzucić do lasu. kurna, ja tego nie obejmuję. kilka metrów dalej stary tapczan.
no nic.


ketonal przestaje działać...


Na Muchowcu mało ludków, tzn. mniej niż się spodziewałem. pewnie dlatego, że przez ostatnie dwa dni padał deszcz. aha festival trwał od piątku więc sporo koncertów mnie ominęło :/
jeśli komuś nudziło się, to mógł rozerwać bebechy na dwóch wyżymaczkach

karyzela, jeszcze w spoczynku © hose

karuzela, no to jazda © hose

karuzela, ugh wysoko... © hose


komuś mało? no to poprawiamy :)

karyuzela nr 2, ostro po obwodzie © hose

karuzela nr 2, kręcimy jeszcze? © hose


tylko świadomość, że stoję na ziemi powstrzymała mnie od puszczenia pawia.

pod scenę. ogrodzona od pospolitości, z rowerem nie można :/
trochę posłuchałem z dalszego planu i do domu.

trasa: Mysłowice: K - Dź - Jaworzno: Jeleń - Chełm Śląski - Lędziny - <czarnym szlakiem> - Mucki - <3S> - Muchowiec - Janów - Mysłowice



pozdrower dla imprezowiczów

nieprzyjemne konsekwencje zdrady

Środa, 28 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Ostatnio oddałem hampel do serwisowania. Nie wiem dlaczego ale nie pojechałem z nim do Bikershopu (to nie reklama tylko polecenie zadowolonego klienta) tylko do innego sklepu. roboty z tym złomem nie było dużo: przeczyścić tłoczki i odpowietrzyć. mógłbym to zrobić sobie sam ale nie mam płynu do hampli i nie chciało mi się tym zbytnio bawić.
Tak więc dostałem info, że nie mogą poradzić sobie z odkręceniem śrubki odpowietrzającej - no kurew co to za serwis. dobra pojechałem i na własną odpowiedzialność odkręciłem im tę śrubkę, wystarczyło stuknąć porządnie młotkiem w klucz i posżło. LOL! umówiłem się z tymi pseudonaprawiaczami, że nie będę ich ponaglał ale hampelek do piątku zrobią. Dupa blada, nie zrobili. Kij im w oko, teraz będą na mnie czekali wieki, aż odbiorę i im zapłacę.
po drodze złapał mnie jeszcze deszcz, f pyte jeża.



trasa: Mysłowice - Katowice: <3S> - Giszowiec - Mysłowice




pozdrower dla magików z Bikershopu

małopolskie ruiny

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Mały prolog do pewnego tripu, który niebawem mam zamiar zrealizować.
Nie ma co opisywać. wyjazd później niż zakładałem, wmordewind na deser. Pierwotnie (heheh jak zwykle) był najazd na Trzebinię od strony Olkusza. kiedyś tam dawno temu zawróciłem z owej trasy. dzisiaj więc miałem chęć poznać dokładniej co tam piszczy. Jak wcześniej wspomniałem wmordewind wiał - od wschodu - więc nie denerwowałem się nim zbytnio bo wiedziałem, że będę wracał na lajcie. Oprócz wietrzyska pogoda świetna. I właśnie dobre warunki spowodowały zmianę kierunku na Krzeszowice, a potem Alwernię. Nie mogłem pominąć Tenczynka, który jest obowiązkowym punktem na tej trasie. W drodze powrotnej zachciało mi się podjechać pod Lipowiec. podjazd miódek, zjazd równie smaczny - kit, że klocki starły się do granicy i ledwo wyhamowałem w slickach :) Więcej przygód nie było, no poza dźwięczącą tarczą (?).

zdjęć nie ma (a nagoniełm się z self-timerem :| ) bo siorka skasowała, eh



trasa: Mysłowice - Jaworzno - Bukowno - Żurada - Niesułowice - Lgota - Ostrężnica - Krzeszowice - Tenczynek - Rudno - Nieporaz - Regulice - Alwernia - Kwaczała - Babice - Wygiełzów - Żarki - Libiąż - Chełmek - Chełm Śląski - Imielin - Mysłowice




pozdrower dla pogromców ognia

myślenie zaporowe

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · Komentarze(8)
Jestem na siebie zły, że jestem tak głupi, iż pomimo wielu potknięć często popełniam te same błędy. Najgorsze jest to, że pcham się w jakieś bagno wiedząc o jego konsekwencjach i jakaś dziwna nie-moc nie pozwala mi przeciwdziałać takiemu postępowaniu.
Teraz wyjaśnienie tego pokręconego wstępu. Urodził się dzisiaj w moim chorym móżdżku pomysł na dalszy wypad. Pogoda ładna, choć mogłoby być cieplej. Oczywiście moim - głupim - zwyczajem zwlekałem ze startem do godzin popołudniowych. Zanim cokolwiek ruszyło studiowałem mapę w poszukiwaniu ciekawych miejsc - bez efektu.
Wyjeżdżam po 14-tej i kieruję się na południe - hehehe :) - jechałoby się lepiej gdyby wmordewind zrobił sobie święto. No cóż, nie mam wpływu ma przemieszczające się masy powietrza.
AAA i tu wcisnę notkę, że poza fonem, osobistą orkiestrą przenośną i łatkami zabrałem bidon wody. żarła nic.

Popędzam więc świetną ścieżką rowerową w Bieruniu, której mogłoby pozazdrościć niejedno miasto - szkoda, że tak krótką.

ścieżka rowerowa w Bieruniu © hose


zad © hose


Dalej kieruję się do Bojszów, skąd niedaleko do Jankowic i Pszczyny.
Woda skończyła się przed Bojszowami, orkiestra zamilkła jakiś czas później. W Pszczynie, jak w Pszczynie: dużo ludu, które wyległo po wielkim świątecznym popasie. Jakiś neuron zaspał i zamiast przekazał informacji o szybkim uzupełnieniu płynów, inny wykorzystał chwilę i kazał pedałować w kierunku zbiornika goczałkowickiego

zbiornik goczałkowicki © hose


chociaż wody pitnej tu pod dostatkiem to wracam na pustym baku. Szczyt głupoty bierze nad rozsądkiem i każe wracać do domu o suchym pysku w nadziei, że znajdzie się coś po drodze.

O ile teraz jechało się łatwiej - wiater w plecy - to coraz częściej zaspany neuron dawał znać o braku wachy
W Bojszowach kryzys jakiego nie pamiętałem. Pulsometr wskazywał tętno 136 natomiast ja czułem się jakbym cisł na maratonie ostatkami sił. Chwila odpoczynku na przystanku i gramolę się dalej.
W Bieruniu wybawienie dla mojego durnego mózgu - tanksztela. sznikers i woda energetyczna stawiają mnie na nogi.
No jakoś dotaszczyłem do domu te przeszczepy.
masakra.



trasa: Mysłowice - Lędziny - Bieruń Stary - Bojszowy - Międzyrzecze - Jankowice - Pszczyna - <zbiornik goczałkowicki> - Pszczyna - Jankowice - Międzyrzecze - Bojszowy - Bieruń Stary - Lędziny - Mysłowice



pozdrower dla mądrych ludków

pośpiech kradnie czas

Wtorek, 30 marca 2010 · Komentarze(1)
Jakieś przysłowie mówi: 'Jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy' i chyba coś w tym jest bo ilekroć się spieszę zawsze mi braknie czasu.
Dzisiaj pogoda do zniesienia: słonko przebijało się przez grubą warstwę Cumulusów i Cumulonimbusów, a wiatr dmuchał z różną prędkością, z różnych stron. Siostrzyczka postanowiła wykorzystać fakt, że wybierałem się pojeździć i dostałem od niej niebojowe zadanie zmiany terminu egzaminu na upragnione prawko :D - szybciej chce oblać :D:D:D
A żeby nie jeździć po próżnicy to umówiłem się również z Marcinem na wspólne kręcenie. Dawno się nie widzieliśmy więc bardzo miło się kręciło :)
Pojechaliśmy do Mikołowa standardowo zobaczyć ryneczek; terenami prowadził Marcin, który dobrze zna okolicę. powiem jednak, że jazda w slickach 1.4 po lesie jest mało komfortowe.
W drodze powrotnej osobisty koncertownik zapodawał rytm.



trasa: Mysłowice - Katowice - Mikołów - Katowice - Mysłowice



pozdrower dla pani z okienka

miejskie małpy

Poniedziałek, 29 marca 2010 · Komentarze(8)
Nic wielkiego. jazda do Kato, powrót przez Sosnowiec. Piesi chyba jeszcze nie zaskoczyli, że rowerzyści już bardzo dużo jeżdżą i mają prawo użytkować w pełni swoje ścieżki dla maszyn.
po drodze widziałem śmieszny obrazek

[edit]: w związku z komentarzami dodaję notkę wyjaśniającą, że samochód albo jest kradziony i porzucony albo zepsuty i również pozostawiony na łaskę losu, w związku z czym powinien być odholowany na policyjny parking - za który zapłacimy my podatnicy :)- a nie bezsensownie blokowany przez miejskich, którzy nic nie wskórają

lock-out © hose


moim zdaniem tym samochodem powinna zainteresować się policja, no ale miejscy podbili sobie statystyki.

jazdę umilał koncertownik, a zapał podsycał wmordewind


trasa: Mysłowice - Katowice - Sosnowiec - Mysłowice



pozdrower dla cfaniaków

zaległości

Niedziela, 21 marca 2010 · Komentarze(8)
zaniedbałem mocno bloga ale postaram się nadrobić zaległości, przez ten okres niebytu na BS jeździłem - choć nie wiele - więc trochę wpisów się pojawi.
Gwoli wyjaśnienia: w pewnym momencie czytanie wpisów na BS zajmowało mi wiele czasu, który 'kradłem' na rzecz innych obowiązków. Obiecałem sobie, że teraz na lekturę wpisów będę poświęcał tyle czasu ile to będzie konieczne - nie więcej.



Trochę inaczej wyobrażałem sobie tegoroczne śmiganie. Od początku roku miałem więcej jeździć, ekslorować nowe miejsca. Życie zweryfikowało inaczej i wyszło psinco. Okazji do szaleństwa w zimowej aurze było sporo ;) nawet powiem, że w pewnym momencie miałem już dosyć śniegu. Nawet moja zimówka dawała znaki, że sól dała jej już ostro w rury :D Toteż gdy tylko nadeszły pierwsze roztopy począłem spieszne przygotowania do jazdy na maxa. najpierw trening(choć sam rozruch zacząłem wcześniej) potem oględziny fruwającej miotły. i tu zonk :| stery skończyły żywot. amor.. staremu poczciwemu XCP75 zardzewiała goleń i nawet ortopeda we własnej osobie nie był mu już w stanie pomóc. dalej: brak klamek i manetek(kl-manetki otrzymała w spadku zimówka) licznika też mi cię nie chciało przekręcać więc wszystkie te części zostały na nowo zakupione. W sumie kupno i zebranie części zabrało mi trochę czasu, samo gruntowne czyszczenie, złożenie i regulacja to kwestia kilu godzin.

Tak więc w sobotę moja miotełka była gotowa do zamiatania. Aleeee nie tak prędko. Siostrzyczka zadbała, żebym wcześniej 'odpoczął' po trudach serwisowania i zaprawiła mnie do pilnowania małego(o czym wspomnę też we wcześniejszych wpisach)

Dzisiaj rankiem przelotny deszczyk wywołał u mnie przelotny strach, gdy tylko wyszło słonko każda część mojego ciała mało nie wybuchła z rozpierającej energii. Umówiłem się, że dostarczę ważną przesyłkę do gości z Wrocka. Musiałem tylko przywieźć ją do Zabrza - do jakże kochanych przyjaciół :)
Z początku pedałowałem ostro - jakby wypuszczony po kilkuletnim więzieniu - i dopiero zadyszka ostudziła mój zapał.
Do Katowic towarzyszył mi wmordewind. Potem jakby tego było mało odezwała się mżawka, co tam jadę dalej. Bytom to już kapuśniaczek nie na żarty, a im dalej (bliżej) Zabrza tym gorzej. W niektórych miejscach musiałem się taszczyć opłotkami aby wredne blaszaki mnie nie chlapały. Docieram na miejsce spóźniony o ponad godzinę :/ ale to nie przeszkodziło aby chwilę porozmawiać, dowiedzieć się co słychać itp. itd.
Powrót był trochę ciekawszy. jechałem za wiatrem więc do Kato dojechałem bardzo szybko. chyba za szybko bo deszcz sobie o mnie przypomniał i walnął z taką siłą, że do domu wróciłem całkiem przemoczony. ciuchy to nic ale moja kochana miotełka rzęziła okropnie. żal jak cholera. ledwo wypucowana, a już nadaje się do kolejnej konserwacji.
Na dobranoc dostała jeszcze mocny prysznic

trasa: Mysłowice - Katowice - Chorzów - Bytom - Zabrze - Bytom - Chorzów - Katowice - Mysłowice



pozdrower dla BS-owej ekipy

no to kończymy z tym rokiem

Czwartek, 31 grudnia 2009 · Komentarze(3)
nie będzie podsumowania, nie będzie o planach, nie ma zdjęć ale jedno mogę obiecać: będę dalej jeździł :)



trasa: Mysłowice: K - K - B - K - K




pozdrower dla wszystkich którzy oglądali moje bazgroły przez cały rok