zaległości
Gwoli wyjaśnienia: w pewnym momencie czytanie wpisów na BS zajmowało mi wiele czasu, który 'kradłem' na rzecz innych obowiązków. Obiecałem sobie, że teraz na lekturę wpisów będę poświęcał tyle czasu ile to będzie konieczne - nie więcej.
Trochę inaczej wyobrażałem sobie tegoroczne śmiganie. Od początku roku miałem więcej jeździć, ekslorować nowe miejsca. Życie zweryfikowało inaczej i wyszło psinco. Okazji do szaleństwa w zimowej aurze było sporo ;) nawet powiem, że w pewnym momencie miałem już dosyć śniegu. Nawet moja zimówka dawała znaki, że sól dała jej już ostro w rury :D Toteż gdy tylko nadeszły pierwsze roztopy począłem spieszne przygotowania do jazdy na maxa. najpierw trening(choć sam rozruch zacząłem wcześniej) potem oględziny fruwającej miotły. i tu zonk :| stery skończyły żywot. amor.. staremu poczciwemu XCP75 zardzewiała goleń i nawet ortopeda we własnej osobie nie był mu już w stanie pomóc. dalej: brak klamek i manetek(kl-manetki otrzymała w spadku zimówka) licznika też mi cię nie chciało przekręcać więc wszystkie te części zostały na nowo zakupione. W sumie kupno i zebranie części zabrało mi trochę czasu, samo gruntowne czyszczenie, złożenie i regulacja to kwestia kilu godzin.
Tak więc w sobotę moja miotełka była gotowa do zamiatania. Aleeee nie tak prędko. Siostrzyczka zadbała, żebym wcześniej 'odpoczął' po trudach serwisowania i zaprawiła mnie do pilnowania małego(o czym wspomnę też we wcześniejszych wpisach)
Dzisiaj rankiem przelotny deszczyk wywołał u mnie przelotny strach, gdy tylko wyszło słonko każda część mojego ciała mało nie wybuchła z rozpierającej energii. Umówiłem się, że dostarczę ważną przesyłkę do gości z Wrocka. Musiałem tylko przywieźć ją do Zabrza - do jakże kochanych przyjaciół :)
Z początku pedałowałem ostro - jakby wypuszczony po kilkuletnim więzieniu - i dopiero zadyszka ostudziła mój zapał.
Do Katowic towarzyszył mi wmordewind. Potem jakby tego było mało odezwała się mżawka, co tam jadę dalej. Bytom to już kapuśniaczek nie na żarty, a im dalej (bliżej) Zabrza tym gorzej. W niektórych miejscach musiałem się taszczyć opłotkami aby wredne blaszaki mnie nie chlapały. Docieram na miejsce spóźniony o ponad godzinę :/ ale to nie przeszkodziło aby chwilę porozmawiać, dowiedzieć się co słychać itp. itd.
Powrót był trochę ciekawszy. jechałem za wiatrem więc do Kato dojechałem bardzo szybko. chyba za szybko bo deszcz sobie o mnie przypomniał i walnął z taką siłą, że do domu wróciłem całkiem przemoczony. ciuchy to nic ale moja kochana miotełka rzęziła okropnie. żal jak cholera. ledwo wypucowana, a już nadaje się do kolejnej konserwacji.
Na dobranoc dostała jeszcze mocny prysznic
trasa: Mysłowice - Katowice - Chorzów - Bytom - Zabrze - Bytom - Chorzów - Katowice - Mysłowice
pozdrower dla BS-owej ekipy