robota, a po robocie umówiłem się na przejażdżkę z Moniką :D też wieczorem. jazda przez '3 garby' rowerem po zmroku to hardkor i prawie samobójstwo. przeżyliśmy.
rankiem do pracy, coswik dużo dzisiaj tych blaszaków po drodze mijałem. potem powrót do domu i szybko na 3 Stawy na ustawkę z Macinem. Pojeździliśmy sobie po Katowicach; Marcin pokazał mi sentymentalne (dla niego) rejony, których ja nigdy wcześniej nie miałem okazji poznać. super się jeździło.
bardzo ciekawa noc za nami :) poznałem kilku nowych, wspaniałych ludzi. ale dowiedziałem się też, że gdybym wczoraj przyjechał wcześniej lista poznanych wydłużyłaby się sporo. Po pysznym śniadaniu Monika zabiera nas na Pustynię Błędowską - pierwszy raz mam okazję być na pustyni rowerem więc jestem trochę podrajcowany. Szkoda, bo pustynia coraz bardziej zarasta i choć są plany na jej rekultywację to są małe szanse na powrót do jej pierwotnego stanu. Jedziemy jeszcze sprawdzić co słychać na skałkach w Niegowonicach i wracamy do Łośnia. Milo było się spotkać, pogadać ale trzeba kiedyś wrócić do normalności. Powrót w towarzystwie Rafaello i jego syna Krzysia.
dosyć późno, bo dopiero po 22 wyjechałem do Dąbrowy Górniczej. Cel: Łosień i domek Kosmy, gdzie od wczoraj balangują bikestatowicze z bliższa i dalsza. dojazd z atrakcjami czyli błądzenie po DG - dobrze że wziąłem ze sobą mapę. kierowany dziwnymi wskazówkami docieram po pierwszej w nocy :D no ale skoro jako jeden z nielicznych byłem trzeźwy skoczyłem do całodobowego po browarki.