górnośląska masa krytyczna, czyli świetna okazja do pokręcenia w większej ekipie, spotkania z kumplami i zapuszczenia za granice okolicznych wsi. pogoda jak w całej Polsce: ciepło, umiarkowany wiaterek - wypas. masonów nawet sporo jak na tę porę roku. jest jedno ale! ostatnie tygodnie 'obijania' miały dzisiaj swój mały finał - od momentu wyjazdu z domu trzymała mnie kolka (czy jak to sie tam zwie), która ustąpiła dopiero w drodze powrotnej, mięśnie nóg są mocno osłabione i do tego szybko się męczyłem. kondycha spadła zauważalnie. trza to jak najszybciej poprawić
trasa: Mysłowice - K a t o w i c e - <SCC> - Chorzów <WPKiW) - Siemianowice Śląskie - Katowice - Mysłowice
wczoraj odwiedziłem jeden sklep ---> nowa kieta i manetka dzisiaj odwiedziłem drugi sklep ---> nowa kaseta i suport w najbliższym czasie odwiedzę jeszcze jeden sklep ---> będzie nowa korba później czeka mnie jeszcze wizyta u psychiatry ---> wyleczyć z tego nałogu
powoli - z premedytacją łańcuch przeskakuje po koronkach kasety, a kaseta odlicza cyknięcia do swoich ostatnich chwil, linka od przedniej zmieniaczki nie wytrzymała presji i odmówiła dalszej współpracy :(
po niedzielnym szaleństwie na parkiecie trudno było się zebrać do kupy; kaca nie było natomiast to ogólne zmęczenie wzięło górę nad umysłem i dopiero po południu udało mi się zwlec z wyrka :D zabawa niezapomniana i wcale nie za sprawą gorzałki ale dzięki bardzo fajnemu towarzystwu (specjalny pozdrower), którego wszyscy mi zazdrościli :] potem jeszcze na zajęcia, a wieczorkiem relaksująca jazda po okolicy samemu ofc... :/
niektóre sprawy pozałatwiane, niektóre pozamiatane więc mogę jeździć na rowerze dalej. żeby się nie przemęczyć będę stopniowo zwiększał dystans :P dzisiaj jazda we mgle, widoczność 2m, fajnie się jeździ gdy nic dookoła nie widać, gdy nikt nie widzi...
rowerek się sypie :( i chyba dobrze bo mam kupę nieuregulowanych spraw. odpuszczam sobie kręcenie do czasu gdy nie załatwię wszystkiego. będzie ciężko...
miałem dzisiaj duże szczęście :) natknąłem się pod moim domem na Przemka - pierwszy raz mi się takie coś zdarzyło. Dowiedziałem się, że pędzi w stronę Murcek więc użyłem mojej magicznej mocy i 'przekierowałem' jego trasę nad Paprocany. narzucił masakryczne tempo ;) ale dawałem rade. odsapnięcie nad jeziorkiem. trochę plotkowania i grzejemy z powrotem. no i załapałem małego kryzysa, już nie pamiętam kiedy podczas jazdy byłem tak zmęczony, przeszło samo ale dodam że gdyby nie pomoc pewnej, fajnej kumpeli mogło być źle.