Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2008

Dystans całkowity:1486.96 km (w terenie 155.50 km; 10.46%)
Czas w ruchu:62:06
Średnia prędkość:23.94 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:67.59 km i 2h 49m
Więcej statystyk

w końcu udało mi się uzupełnić

Poniedziałek, 30 czerwca 2008 · Komentarze(3)
Kategoria praca, na codzień
w końcu udało mi się uzupełnić relację z BO, późno, bo późno ale jest :)

kolejny dzień spamowania :) od jutra mała przerwa, może kilka dni, potem zobaczymy ;)


trasa: Mysłowice - J a w o r z n o - Mysłowice


kurcze z mojej wiochy za niedługo zrobią chyba dolinę krzemową :D


pozdrower dla dozorcy bloku :P

Przemiła wycieczka nad Chechło

Niedziela, 29 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Przemiła wycieczka nad Chechło z Olą i Krzyśkiem. szkoda, że nie mogłem popływać :(



trasa: Mysłowice - Sosnowiec - Czeladź - Wojkowice - Piekary Śląskie - Kozłowa Góra - Świerklaniec - Nowe Chechło - Świerklaniec - Kozłowa Góra - Piekary Śląskie - Wojkowice - Czeladź - Sosnowiec - Mysłowice



pozdrower dla absolwenta polibudy :)

zaraz z rana pognałem na Brzęczki

Sobota, 28 czerwca 2008 · Komentarze(1)
Kategoria na codzień
zaraz z rana pognałem na Brzęczki do zaprzyjaźnionego serwisu. z bananem :D pytam czy mają czas na zabawę w mechaników; od jakiegoś miesiąca moje wizyty w owym sklepie/serwisie związane były jedynie z naprawami, więc jak tylko mnie widzą szykują co trzeba :)
przyczyna stukotów była prosta - luzy. za 'dziękuję' dokręcili śrubałkę.
wieczorkiem sprawdziłem czy trzyma sie to kupy. teraz chodzi cichutko, już nie skrzeczy :) w końcu jakiś miły akcent na koniec dnia.


obiecuję, że jutro na pewno uzupełnię opis z BO



szybkie spojrzenie na zachód i myk z powrotem


trasa: Mysłowice - Hołdunów - Lędziny - Hołdunów - Mysłowice



HZ: 21%
FZ: 60%
PZ: 19%
avg. 145




pozdrower dla panów z Romsona

olaboga! wczorajsze trzaski

Piątek, 27 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Kategoria na codzień, praca
olaboga! wczorajsze trzaski w suporcie były niczym w porównaniu do tego, co dzisiaj się 'tam' wyprawiało. przy najmniejszym obciążeniu waliło jakby w ogóle nie było łożysk. niestety z braku czasu nie mogłem pojechać ani wczoraj, ani dzisiaj do któregokolwiek z rowerowego na prześwietlenie problemu. i tak straszyłem ludzi przez 8 h.
niestety, nie dane mi było odpocząć; po robocie pędem - dosłownie - do Katowic załatwić siorce sprawę; w międzyczasie odbieram fon od [http://pmol.bikestats.pl]Przemka[/url] z zapytaniem czy pojawię się na mk, chwila konsternacji i odmawiam - pupa parzy, nogi wołają o zimną wodę i do tego cholerny suport.
powrót do domu w dźwiękach zgrzytu.


trasa: Mysłowice - po J a w o r z n i e - Mysłowice - Katowice - Mysłowice



pozdrower dla ludziów z kolejki :P

ciężko się dzisiaj kręciło;

Czwartek, 26 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Kategoria na codzień, praca
ciężko się dzisiaj kręciło; po wczorajszej 'wycieczce' tylko pampers ratował mnie przed obłędem.
od rana popędzanie w pracy, coś strzela w suporcie, nie zważając na trzaski kursuję tam i z powrotem. pogoda nie ułatwia mi pracy, wręcz przeciwnie - temperatura i niekorzystne ciśnienie wysysają ze mnie z każdą godziną siły. jakoś udaje mi się przetrwać te 8 h.
potem szybciutko do domu, wszamać coś kalorycznego i walę na ustawkę z Moniką i Piotrkiem. nie wiedzieliśmy, gdzie pojechać więc pojechaliśmy jak podyktowały oczy.
wynagrodzeniem za zmęczenie był przepiękny widok na okolicę rozciągający się z jednego ze wzniesień niedaleko Mikołowa, kiedyś wrzucę fotkę.
Powrót na chatę ze zgrzypiącym suportem dobił mnie do końca, sił stykło na wbicie do wyrka.



trasa: Mysłowice - p o J a w o r z n i e - Mysłowice

wieczorkiem: Mysłowice - Murcki - Katowice <Ochojec> - <Piotrowice> - <Ligota> - <Panewniki> - <Wymysłów> - <Zarzecze> - <Wymysłów> - <Panewniki> - <Ligota> -<Piotrowice> - <Ochojec> - Murcki - Mysłowice




pozdrower dla Zuzi i Moniki ;)

nie wiem skąd się wziął

Środa, 25 czerwca 2008 · Komentarze(3)
nie wiem skąd się wziął taki dystans ale tyle dzisiaj przejechałem.
większość trasy spamując miasto przez 8 h. wydawałoby się, że przejazd z jednego końca miasta na drugi jego koniec to niewiele, a jednak pokonując odległość kilkanaście(?) razy sporo się tego uzbierało.
wieczorem przejażdżka do WPKiW z Olą; było fajnie :)

jakoś tak wyszło, że to najdłuższa trasa jaką zrobiłem w tym roku :)


trasa: Mysłowice - J a w o r z n o - Mysłowice

wieczorem: Mysłowice - Sosnowiec - Czeladź - Siemianowice Śląskie - Chorzów <WPKiW> - Siemianowice Śląskie - Czeladź - Sosnowiec - Mysłowice




HZ: 48%
FZ: 14%
PZ: 6%
avg. 118


pozdrower górników co jechali na szychta

ehh zawsze tak jest, to

Poniedziałek, 23 czerwca 2008 · Komentarze(2)
Kategoria praca, na codzień
ehh zawsze tak jest, to co dobre szybko się kończy...
po takiej wspaniałej przygodzie trudno jest wrócić do szarej rzeczywistości; trza wziąć się do kupy i zmobilizować :)
no ale pozostały jakże miłe wspomnienia :D

kolejny tydzień spamowania :P


trasa: Mysłowice - po Jaworznie - Mysłowice


aha! jestem pewien, że widziałem dzisiaj Roberta i to dwa razy ale nie wiem dlaczego nie pogadaliśmy ze sobą



pozdrower dla wszystkich tatusiów!!! :)

Pobudka równie wcześnie jak wczoraj.

Niedziela, 22 czerwca 2008 · Komentarze(1)
Pobudka równie wcześnie jak wczoraj.
po takim kręceniu śniadanie samo się jadło :) dzisiaj jednak śniadanie było inne niż wczoraj, bo przygotowane przez gospodynię i nie 'na stojąco'
Potem myk do kościoła. Nigdy bym się nie spodziewał, że spotkam tam kogoś z BO toteż gdy zobaczyłem Kasię ( wczorjaszy PK 7) byłem miło zaskoczony.dowiedziałem się, że wybiera się z kolegami na przejażdżkę po okolicy.
Po chwili zostało, że jadę z nimi. Plan na dzisiaj miałem inny: lajtowa wycieczka na Jezioro Sulejowskie, a potem powrót do domu.

Tak się jednak złożyło, że pojechaliśmy dosyć sporą grupką.



Najpierw na zaporę na Jeziorze Sulejwoskim, gdzie zostaliśmy sfoceni z perspektywy Pixona


stąd w stronę Inowłodza

Łukasz też próbował focić :)


Tomek nie zabrał aparatu więc nie miał czym cykać


Niestety, w pewnym momencie splot zdarzeń spowodował kraksę i w efekcie poważne uszkodenia

ale ósema :/

Sporo czasu straciliśmy kombinując jak to naprawić; w końcu wykombinowali tak, że zostały zamienione opony na mniejsze, opona Łukasza poszła do Tomka i na odwrót, odpięta została tarcza.

jakoś dokręciliśmy do Inowłodza, gdzie na miejscowych ruinach zamku dowiedziałem się jaka jest różnica pomiędzy basztą, a wieżą :)

Maciek zadecydował

tam jedziemy!


nie powiem, podjazd pod ta wieżę był fajny


oczywiście wleźliśmy na górę tej wieżyczki :D


aby podziwiać takie widoczki


po zaopatrzeniu w pobliskie spożywczaku ruszyliśmy w stronę Spały, zobaczyć pomnik żubra i świerkowy kościółek
Potem jechaliśmy nie-śmiganą ścieżką rowerową w stronę Tomaszowa Mazowieckiego - ścieżka wypas, z resztą sami zobaczcie



Przed Tomaszowem odbiliśmy w stronę niebieskich źródeł

i powrót do Bogusławic, gdzie rozstaliśmy się najpierw z Kasią i jej koleżankami
a potem ja z resztą ekipy BS.

trudno było się rozstawać po takiej fajnej imprezce.
Niestety pociąg w Piotrkowie nie będzie czekał

ostatni rzut, czy coś nie zostało
ale miałem wygody :D:D


i w stronę Piotrkowa.

gdzieś przed Piotrkowem


miałem jeszcze spory zapas czasu więc mała wycieczka krajoznawcza

Piotrków Trybunalski by me



takie jakieś



i nudy w pociągu :/



pozdrower dla rowerowych wyjadaczy z Bogusławic

BikeOrient 2008

Sobota, 21 czerwca 2008 · Komentarze(2)
BikeOrient 2008

pobudka o 6 - jak dla mnie to b-a-r-d-z-o wcześnie :) ale jakimś cudem byłem w pełni wypoczęty. niestety, nie wszystko jest ok. pogoda się deczko popsuła i lekko pokropiło. na dodatek prawe oko mocno piecze - to skutek głupoty i bezmyślności, trza było się nie wychylać za okno pociągu. następnie wielgachne śniadanie i próba zniwelowania bólu oka - bezskutecznie, szlag... przez moment pojawia się myśl o wycofaniu ale tylko przez chwilę.
zapakowanie klamorów, czyli haka holowniczego, spadochronu, maski gazowej, wiaderka i łopatki do piasku, kotwicy zajęło chwilę :P -żart-
zabrałem, to co było najważniejsze i dalej do Wolborza.
Odbieram numer startowy, koszulkę itp,
Zapoznaję się z Agenciarą, Flashem, Kitąxc, Pixonem, Xanagazem, Tomalosem, Silenozem, Pyszardem Kosmą, Asicą i Maćkiem . Zostawiam niepotrzebne ;) rzeczy w samochodzie pyszarda.

ostatnie manipulacje przy rowerach i stajemy na starcie


dostajemy taką mapę


neurony szaleją...


Pixon już wie gdzie jechać :D


Godzina 10 i wyyyyyyyyyyystartowali


Nie ma szarpaniny, spokojna jazda pod eskortą radiowozu, za najbliższe skrzyżowanie z drogą E67, gdzie każdy decyduje sam jak chce jechać.
Jedni jadą w lewo, inni w prawo. Ja decyduję się jechać z Kita i Flashem, pierwszy ma mapnik, a obaj nadają dobre tempo :D

Jako pierwszy obraliśmy PK 8. nie dojechaliśmy tam jednak razem, po drodze zostałem trochę z tyłu, tak to jest jak się jedzie z wymiataczami, Kita pruje po szutrze 40-tką, a Flash - nie ustępując mu prędkością - jedzie z sztywnym widelcem o.O - masakra.
doganiam w końcu Flasha ale tylko dlatego, że jedzie na slickach i zaliczył glebę w mokrej trawie, zapewnia jednak, że wszystko jest OK więc jadę dalej, jak się później dowiedziałem złapał za chwilę snejka.

PK 8 odnalazłem dzięki pokierowaniu grupy, która już ten punkt zaliczyła - ja krążyłem wokół niego nadrabiając co najmniej 1km.

Następnym obranym punktem był PK 2. część trasy przejechałem sam, 'zwiedzając' czerwony szlak, a przy okazji raniąc się na ostrężynach.
Doganiam w końcu większą ekipę. Szalejemy z Kitą i odstawiamy całe towarzystwo w tyle; gdyby nie to, że jadę za nim w tunelu nie utrzymałbym takiego tempa.
na kilka km przed PK 2 zaczynają się piachy - hardkor.
w końcu mi się udaje - szczęśliwy


chwila na złapanie oddechu. zostawiam Kitę i ruszam dalej, do PK 9. Znowu ten piach, łańcuch rzęzi, kilkaset metrów trza iść pieszo. Po drodze mijam wyraźnie wkurzonego Pana Krzyśka
, przy okazji dodam, że jadąc do PK 8 prawie się z nim zderzyłem, gdzieś chyba zabłądził skoro przy PK 2 był po mnie.

Zostawiam Jezioro i piachy za sobą, dołączam do dwóch bikerów. Chwilę później dogania nas też Kita - musiał nieźle zasuwać po tym piachu skoro mnie w tak krótkim czasie dogonił.
Wbijamy się na asfalt, noga dobrze podaje, znów jedziemy z Kitą we dwójkę. Prędkość poniżej 35 nie schodzi, ba na jakimś podjeździe jedziemy coraz szybciej - coś ponad 40 O.O - o żesz! To nie na moje siły i zostaję coraz bardziej w tyle.

no i pojechał


Gubię się, wiem, że nie pojechałem w stronę 9-tki i że jestem niedaleko 5-tki. decyduję się jednak na powrót.
Doganiam małą grupkę i przez chwilę nie kręcę sam.


Przejeżdżamy przez zaporę na Jeziorze Sulejowskim, nie zatrzymujemy się jednak na focenie.
Grupa rozbija się: większa część jedzie w stronę 10-tki - wszystko wyżreć :D kilka osób jedzie do 9-tki. Za chwilę jednak rozdzielamy się i ja jadę drogą o wiele krótszą.
W bidonie pusto, żar leje się z nieba, sklepu ni widu, ni słychu. Ratuje mnie gość z stacji LPG, mineralka + tablet energetyczny to jest to!
przed 9-tką dołączam do sporej grupki, jest min. Rafał z PGR, Xanagaz, Silenoz. Jedziemy przez jakieś chaszcze, mogliśmy drogą ale...
Na 9-tce postanawiamy jechać na PK 1 - najdalej wysunięty punkt.
Przy wyjeździe z lasu spotykamy Kitę - skubany był już na 5-tym PK <wow>.

PK 1 nie było trudno znaleźć więc łyknęliśmy go dosyć szybko.
Następnie asfaltem w stronę PK 4. Po drodze tankowanie.
Równie łatwo znaleźliśmy 4-kę, tak nawiasem to nas trochę pokierowano ;)

na PK 4


Następnie obraliśmy kierunek na 3-kę. Ten punkt tez łatwo znaleźliśmy, choć w pewnej chwili rozbieżność zdań, którędy mamy jechać była wielka :)

PK 3 moim zdaniem był jednym z ciekawszych punktów do zaliczenia ale nie był nie do zdobycia. Przyznam, że organizatorzy popisali się fantazją :D

PK 3


i droga do niego
fajnie nie?

chociaż komary siekły niemiłosiernie, muchy natarczywie atakowały kończyny ale chwila na złapanie tchu
i dożywianie była

O ile dotychczasowe punkty odnajdywaliśmy sami bądź kierowani wskazówkami innych uczestników o tyle PK 7 był tak usytuowany, że wiele osób miał problem ze znalezieniem go; nie tyle błądziliśmy, co szukaliśmy go na stoku wysoczyzny. Być może jeśli ten stok miałby kilkadziesiąt m długości nie sprawiłoby to nam tyle 'zabawy'. Ten punkt też uważam za jeden z ciekawszych. Był dobrze ukryty i tylko szczęście sprawiło, że go odnaleźliśmy.

7-ka i jego strażniczka Kasia :)


znalazł się też Kita
zdjęcia mają dziwną datę, ale na pewno są z BO '08


Następnie pojechaliśmy do PK 6. I tu, ze znalezieniem było dosyć ciekawie. Do pewnego momentu dobrze skręcaliśmy. I może byłoby tak do końca gdybym nie to nie ja poprowadził - summa summarum wracaliśmy się spory kawałek :)

Teraz jechało nam się łatwiej, może to ze względu na to, że PK 10 był punktem żywieniowym :)) Dojazd asfaltem, a że ja prowadziłem :] to średnia trochę wzrosła.
Na 10-tce mała wyżerka i hajda w stronę 5-tki.

Niestety przy wjeździe na żółty szlak zgubił się Rafał :/ szkoda bo tyle z nami przejechał. Żółtym szlakiem jechało się bosko ^^ szuter, żadnych wertepów, równiutko - droga jak marzenie.

PK 5 był łatwy do odnalezienia, więc bez większych przeszkód zamknęliśmy kasownik na ostatnim, wolnym miejscu na karcie kontrolnej.
niezapomniany był jednak widok, a raczej mina Pixona, z którym minęliśmy się w drodze powrotnej - chyba nas się w tym miejscu nie spodziewał :D

Trochę poluzowaliśmy i focić mi się zachciało


to sem jestem ja


Do końca prowadziłem ten peletonik ja więc znów trochę podkręciłem tempo.


Sama ońcówka to bardzo przyjemny sprincik - nie dali mi rady ;]

Ne mecie czyli starcie czyli obok GOKu poznaję resztę ekipy BIKEstats: demvariego kobrę djk71, dmk77,wrk97 oraz anetkę cykorka i Igorka

Ale jak zwykle o czymś zapomniałem :D

ja tu spokojnie sobie gryzę kiełbaskę


i spostrzegam, że nie oddałem karty kontrolnej - LOL. szybko się zbieram i idę się dowiedzieć gdzie ją oddać - nie musiałem się nikogo pytać - zawołali mnie sam, cóż zdarza się zapomnieć

Przyszedł też czas na najlepszą cześć całej impry czyli ogłoszenie wyników i losowanie nagród - zaszczyt ten przypadł Igorkowi
Nie zdziwi nikogo oczywiście fakt, że najliczniejszym teamem na BO była ekia BIKestats :)


gdy już opadły wrażenia przyszła kolej na sesję zdjęciową

no to lecimy:

w doborowym towarzystwie (:


BIKEstats Team



a wieczorkiem

wieczorkiem był grill :D





Sama impreza był przeprowadzona wzorowo - przynajmniej wg mnie. Organizacja na 6, niczego nie można zarzucić organizatorowi, nie było żadnych niedociągnięć
Dodatkowo mogę pochwalić za to, że pomimo oddania karty kontrolnej po czasie zostałem sklasyfikowany w takim czasie, w jakim dojechałem normalnie na metę.
było wspaniale i już dzisiaj wiem, że za rok znów tam będę.


klasyfikacja
36 miejsce z czasem 07:19:34 , zaliczonych PK 10






fotki pochodzą z różnych źródeł, jakiekolwiek roszczenia do nich proszę przesyłać na maila



pozdrower dla całej ekipy BIKEstats

podobnie, jak wczoraj czyli do

Piątek, 20 czerwca 2008 · Komentarze(4)
Kategoria praca, na codzień
podobnie, jak wczoraj czyli do południa spamowanie; potem małe zaopatrzenie na łikend
przygotowania skończone, wszystko idzie zgodnie z planem i jeśli nie będzie armagedonu to za kilka godzin będę w Wolbórzu :]
na przekór wszystkim przeciwnościom jadę na BO...


już nie mogę się doczekać :D


trasa: Mysłowice - po Jaworznie - Mysłowice

póżniej

Mysłowice - Katowice - ......... - Piotrków Trybunalski - Rakowiec - Meszcze - Gaik - Proszenie - Polichno - Wolbórz - Bogusławice


Zanim jednak dojechałem na miejsce (czyt. nocleg w Bogusławicach) czekały mnie niespodziewajki.
pierwsza: spóźniony start; na dworcu w Kato pani w okienku tak się ślimaczyła z wystukaniem mojego biletu, że zamiast na pociąg prosto do Piotrkowa ledwo zdążyłem na pociąg do Częstochowy - niech żyje nowoczesna technika :|

druga: w Piotrkowie pojechałem na czuja - niestety źle, nadrabiam kilka km i tracę czas, do zmroku coraz bliżej.

trzecia: niezwykle miłe powitanie przez nową tymczasową rodzinę :)

potem prysznic i do wyrka






HZ: 22%
FZ: 59%
PZ: 18%
avg. 145


pozdrower dla świeżo upieczonych magistrów