najpierw na uczelnię po wpis - no i pani doktor nie było. potem do roboty (5h wysilania jadaczki i oczu). w drodze powrotnej prułem jak dziki ale i tak 4 km przed chatą złapał mnie deszcz.
czas dojazdu do pracy skraca się wprost proporcjonalnie do opóźnienia wyjazdu z domu. dzisiaj pobiłem kolejny (mój) rekord: dystans 21 km połknąłem w 36 min. z powrotem trochę wolniej, nie katowałem się z przyspieszeniem na światłach i marsz po korytarzu wydziału też zrobił swoje.
z jakichś przyczyn moje dętki - zazwyczaj w tylnym kole - dziurawią się od wewnętrznej strony, tak, tak od strony obręczy i wcale nie wystaje mi żadna szprycha. po prostu nagle pojawia się dziurka i nie można jej załatać bo nawet jak przykleję tam ogromniastą łatkę to nie ma ona się na czym oprzeć i ciśnienie ją wypycha. tak też stało mi się dzisiaj. do pracy dojechałem normalnie, ale z powrotem już jechać nie mogłem, powietrze uszło jeszcze w budynku(czyt. pracy). na złość nie wziąłem dzisiaj pompki - fk! podreptałem w stronę WPKiW z nadzieją, że znajdę kogoś z pompką do presty. Nie czekałem długo. Wracający z pracy Krzysiek poratował mnie swoją dętką za co mu ogromnie dziękuję. oczywiście wymieniliśmy się kontaktami i na pewno jeszcze kiedyś pojeździmy, poza tym wiszę mu browara. Później pędem na zajęcia. LOL, mieliśmy dzisiaj autoprezentację, wpadłem oczywiście spóźniony, wszyscy buchnęli śmiechem i tak oto moja autoprezentacja odbyła się już w drzwiach sali :D
trasa: Mysłowice: K - K - B - B - S - centrum - B - Katowice: Janów - Zawodzie - centrum - Brynów - Ligota - Ochojec - Murcki - Mysłowice - Lędziny - Mysłowice
sporo dzisiaj pojeździłem więc uzbierało się tego. z rana do pracy, rewelacja: minąłem bus, którym zazwyczaj dojeżdżam do roboty i w ten sposób zaoszczędziłem kilka minut. po robocie na uczelnię - bez stresu, bez czekania na 'połączenie' :) Później wyciągnąłem adamuso do WPKiW. W końcu odebrałem hampelek :] było to nasze pierwsze spotkanie - i na pewno nie ostatnie - więc śmignęliśmy dwie rundki wokół parku oczywiście nie w milczeniu :D W drodze powrotnej spotkałem Przemka w najmniej spodziewanym miejscu. pora była wczesna więc odprowadził mnie pod sam dom - przynajmniej mi się nie nudziło (: