dzisiaj takie sobie kręcenie, lajcik, sam na sam z rowerem, ok był też irivek co rytm zapodawał. wałęsając się po okolicznych okolicach przypomniał mi się wypad z braciszkiem, dawno, tak jakoś ze 10 i pół gąsiora wina temu. nie miałem wtedy jeszcze swojego sprzętu więc katowałem nie swoje(czyt. pożyczony trekking), a braciszek miał makrokesza, choć kupiony na giełdzie. ale nie był to zwykły makrokesz, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że dzisiaj mało który złom z marketu mógłby się z nim równać: przerzutki chodziły jak masło, hamulce - żyletki, nic nie piszczało, a koło pozbawione jednej szprychy nadal trzymało pion; jedyny mankament to ciężka rama ale to się nie liczyło. najważniejsze, że się jechało, z bracikiem... bez kasku, bez spd, bez tarczówek - zabawa była przednia i to było najważniejsze. a kaemy? 1 przejechany z braciszkiem nie jest równy 5k km przejechanych samemu. oddałbym swój obecny rowerek aby te czasy wróciły
fotki nic specjalnego ale mają przypominać, a nie wyglądać
zimno, temperatura chyba najniższa od kilku dni bo ledwo po kilku km od domu czułem jak zamarzają mi paluchy. po drodze spotykam Krzycha60 nie gadamy zbyt długo, fajnie było go w końcu spotkać tym bardziej, że mieszkamy niedaleko siebie; może kiedyś będzie jakiś wspólny wypad.
edit: jakoś tak wyszło, że wczoraj przekręciłem 10 kilo km w 2009 roku :)
- wynalazcą wycieraczek samochodowych, resorów i spinaczy jest Józef :) Hoffman - polski pianista, kompozytor i wynalazca
- kolorowa odbitka foto, kamizelka kuloodporna, ręczna kamera filmowa, trylinki, peryskop odwracalny, wykrywacz min (hehe złomiarze) to także polskie wynalazki
- półprzewodnikową diodę laserową, emitującą światło niebieskie o długości fali 425 nm skonstruował zespół prof. Sylwestra Porowskiego. Polscy naukowcy jako pierwsi w Europie uzyskali akcję laserową na strukturach opartych o azotek galu. Swój sukces zawdzięczają opanowaniu defektów powstających podczas produkcji kryształków i wytworzeniu odpowiednio dużego monokryształu.
- pierwsze na Świecie fotografie barwne uzyskane metodą "blaknięcia" zawdzięczamy Janowi Szczepaniakowi
wyjazd wcześniej niż wczoraj, załatwianie interesów po drodze potem przyjemność focenia. Ciekawą instalację założyli w Katowicach, niektóre rzeczy wiedziałem ale sporo dowiedziałem się dzięki tej instalacji
trochę historii zmian: ulica Mariacka niegdyś w Katowicach słynęła z bujnego życia nocnego ;) ktoś poszedł po rozum do głowy i postanowili to zmienić. na Wiki można zobaczyć jaki dawniej tam był syf, odnowiono również kościół Mariacki , który dawniej wyglądał tak, tak i tak
i tak na koniec, wracając w Mysłowicach ktoś znowu wylał mleko. widzicie coś? bo ja kur..cze niewiele. zdjęcie zrobione na oświetlonej ulicy, widoczność, hmmm ~1,5m.
pogoda od kilku dni utrzymywała się na poziomie godnym zaplanowania ciekawszego wypadu niedzielnego. jakiś czas temu próbowaliśmy z Vanem zobaczyć Jurę w jesiennej odsłonie, nie udało się dlatego też umówiliśmy się teraz na krótkie kręcenie do Rabsztyna. Nigdy tam jeszcze nie byłem i nie miałem okazji zobaczyć tamtejszych ruin zamku. Wschód słońca był przepiękny - niestety nie miałem ze sobą aparatu - zapowiadał świetne warunki na jazdę. Na nic się zdały małe problemy techniczne Vana, które nie miały większego wpływu na przebieg wypadu - chwila na wymianę dętki to chwila na odsapnięcie :) Na trasie mało samochodów, kilku bikerów i dużo ładnych widoków. Sama trasa jest ciekawa z powodu długości odcinków biegnących w lesie, do tego asfalt nowy więc jedzie się wyśmienicie. W drodze powrotnej mam przyjemność podziwiać nową ścieżkę rowerową w Jaworznie, które rozwija się teraz w szybkim tempie i niedługo to może być jedno z bardziej przychylnych rowerzystom miastem. Zostawiam Vana w Jaworznie jadę w stronę Katowic, chciałem pokręcić jeszcze po WPKiW ale potrzebny był transport leków do domu.