lusterko vs. ręka [0:1]
Niedziela, 2 sierpnia 2009
· Komentarze(2)
Kategoria dwa kółka, niedzielne śmiganie, nocny marek, więcej kółek
zastanawiam się czy dalej ryzykować życie (swoje) i nadal jeździć na rowerze po drogach publicznych. nigdy się nad tą kwestią dogłębnie nie zastanawiałem aż do dzisiaj. zaraz wyjaśnię dlaczego...
piękne niedzielne popołudnie, ustawka z Piotrkiem na 17tą na Fali. postanawiamy odpuścić dzisiaj i naprawdę lajtowo ruszamy terenem - nadmienię, że z powodu mojego lenistwa nie zmieniłem ogumienia i popędzałem na slickach.
dzisiaj prowadzę ja, wybieram trasy jak najmniej uczęszczane przez blaszaki. pomimo naszych możliwości ;) i rozpierającej energii jedziemy spokojnie, no momentami zdarza się przycisnąć. po drodze mijamy mnóstwo niedzielnych zarówno na rowerach jak i za kółkiem. mimo to po drodze żadnych niespodziewajek.
Odprowadzam Piotrka na Załęże i wracam do domu. z racji późnej pory wybieram asfalt. wszystko gra i buczy do momentu skrzyżowania w centrum Mysłowic; jest proste ale zdarzają się idioci, którzy nie wiadomo jak zdali prawko - psia ich mać - i jeżdżą w tym miejscu jak chcą.
jako, że droga przez skrzyżowanie biegnie lekko pod górę cisnę ile się da, ni stąd, gdy z tyłu ni zowąd nagle uderza coś w lewy łokieć - lusterko, które natychmiast całe(!) poszło w pył. snob w A-klasie się zatrzymuje i zszokowany prawi mi, że jadę środkiem ulicy. nie wiem kto był w większym szoku bo ja ze stoickim spokojem odburknąłem, że ma mnie nie pouczać i strzała na chate. (spróbuję cyknąć fotkę temu skrzyżowaniu aby wytłumaczyć co i jak)
z ręką wszystko jest ok (w momencie uzupełniania już wiem na pewno) pozostaje tylko pytanie: rower albo życie?
trasa: Mysłowice: K - W - Lędziny - Chełm Śląski - Imielin - Mysłowice: K - B - W - Katowice: Giszowiec - <3S> - Załęże - Gwiazdy - Zawodzie - Mysłowice
pozdrower dla żyjących
piękne niedzielne popołudnie, ustawka z Piotrkiem na 17tą na Fali. postanawiamy odpuścić dzisiaj i naprawdę lajtowo ruszamy terenem - nadmienię, że z powodu mojego lenistwa nie zmieniłem ogumienia i popędzałem na slickach.
dzisiaj prowadzę ja, wybieram trasy jak najmniej uczęszczane przez blaszaki. pomimo naszych możliwości ;) i rozpierającej energii jedziemy spokojnie, no momentami zdarza się przycisnąć. po drodze mijamy mnóstwo niedzielnych zarówno na rowerach jak i za kółkiem. mimo to po drodze żadnych niespodziewajek.
Odprowadzam Piotrka na Załęże i wracam do domu. z racji późnej pory wybieram asfalt. wszystko gra i buczy do momentu skrzyżowania w centrum Mysłowic; jest proste ale zdarzają się idioci, którzy nie wiadomo jak zdali prawko - psia ich mać - i jeżdżą w tym miejscu jak chcą.
jako, że droga przez skrzyżowanie biegnie lekko pod górę cisnę ile się da, ni stąd, gdy z tyłu ni zowąd nagle uderza coś w lewy łokieć - lusterko, które natychmiast całe(!) poszło w pył. snob w A-klasie się zatrzymuje i zszokowany prawi mi, że jadę środkiem ulicy. nie wiem kto był w większym szoku bo ja ze stoickim spokojem odburknąłem, że ma mnie nie pouczać i strzała na chate. (spróbuję cyknąć fotkę temu skrzyżowaniu aby wytłumaczyć co i jak)
z ręką wszystko jest ok (w momencie uzupełniania już wiem na pewno) pozostaje tylko pytanie: rower albo życie?
trasa: Mysłowice: K - W - Lędziny - Chełm Śląski - Imielin - Mysłowice: K - B - W - Katowice: Giszowiec - <3S> - Załęże - Gwiazdy - Zawodzie - Mysłowice
pozdrower dla żyjących