chyba za mocno wyczyściłem łańcuch i dzisiaj rano gdy rower był mi naprawdę potrzebny po kilkuset metrach, niepodziewanie skończył mi się łańcuch - dosłownie. nie było czego zbierać więc dzisiaj do roboty musiałem taszczyć się busem :/
Od pamiętnego wypadu do Mikołowa rowerek stał w piwnicy rozkręcony do ostatniej śrubki. wszystko zostało rozkręcone, wyczyszczone, nasmarowane i złożone z powrotem. łącznie z amorem. trochę było to czasochłonna robota bo nie zawsze miałem czas, żeby przysiąść ale w końcu się udało. Tak więc Kwiecień zapowiada się wspaniale.