boli pupa :/ z przyczyn technicznych nie mogę jeździć codziennie w pampersie i od kilku dniu pomykam w zwykłych szortach. O ile wcześniej mi to nie przeszkadzało o tyle w mojej tymczasowej pracy daje się we znaki. Dzisiaj miałem okazję podrażnić się z dwoma bikerami. Za pierwszym razem kolo na szosie nie mógł ścierpieć, że usiadłem mu na ogonie i zjechał na bok - szkoda bo chciałem zobaczyć na co go było stać. Za drugim razem, wracając z zajęć do domu wyprzedziłem jakiegoś młodzika, który chwilę później usadowił się za mną, czekając na czerwonym. Chyba chciał wbić się w tunel za mną ale nie zdążył, potem próbował mnie dogonić po czym odpuścił przy 40... szkoda bo dawałem mu nawet fory :D
byłbym zapomniał: wreszcie kupiłem sobie klocki do tylnego hampla, podczas wieczornego docierania ich rozbolała mnie ręka - prawie zapomniałem jak używa się prawej klamki :) teraz, przy obu sprawnych hamulcach będzie śmiganko >:]
trasa: < po M y s ł o w i c a c h > Mysłowice - Katowice - Mysłowice
spamowanie miasta :D to dopiero interes: jeżdżę sobie na rowerze i jeszcze mi za to płacą, no i za drobną robotę ;) po południu na uczelnię po coś; niespodziewajka - przed budą spotkałem Ewę i Michała, oj słodko :) w drodze powrotnej trochę terenu.
trasa: po M y s ł o w i c a c h po południu: Mysłowice - Nikiszowiec - Katowice - <3S> - Murcki - Mysłowice
dokładnie rok temu kliknąłem w linka reaktywującego konto na TYM serwisie. Nie żałuję i jestem bardzo szczęśliwy, że mogę się pochwalić moimi drobnymi wypadami, a przy okazji poznać - dzięki temu serwisowi - kilka osób. Podziękowania do twórców tej strony (szczególnie Blase'a), dla osób, które zostawiło tu swoje komentarze i dla tych, którzy tu zaglądają :)
A dzisiaj na tę malutką rocznicę postanowiłem walnąć sobie co najmniej setkę :) Lajtowy trip do Pszczyny z Piotrkiem(sammael'em) był bardzo przyjemny. Zdjęć niestety nie ma bo nie zabraliśmy aparatu, a szkoda bo widoczki byłe przepiękne.
zaplanowałem poważniejsze kręcenie >:] więc nie czekając na nic od dzisiaj zaczynam jeździć trochę inaczej niż zwykle :) inaczej, czyli jeszcze więcej terenu - głównie po leśnych drogach, więcej podjazdów i doskonalenie techniki jazdy. I tak też było dzisiaj: sporo podjazdów, nie za ciężkich; trochę kręcenia na mało uczęszczanych drogach obniżało średnią. trochę odpoczynku na asfalcie.
teraz koło wędruje do serwisu - jutro będzie jak nowe ^^
jedna ze szprysi poszła w... cholere. nie wiem jakim cudem i gdzie. zauważyłem dopiero w serwisie rowerowym na Brzęczkach gdzie dokręcałem kasetę. koło mocno bije ale jakoś da się jeździć, byle do poniedziałku. w Katowicach była dzisiaj jakaś akcja promująca rower i stała tam bryka moich marzeń, niestety fotek nie mam :( spotkałem za to bikera z Bydgoszczy, który wymiata na trekingu, studiuje na polibudzie i już jesteśmy kumplami - będzie z kim śmigać :D :D
deszcz, syf i powalające miny gapiów czyli jazda w czasie burzy :D efekt był chyba mocny bo 2 razy miałem przyjemność zmoknąć. dzisiejsza trasa przebiegała głównie drogami leśnymi; trochę kołowania.
na koniec dnia rower jest jedyną rzeczą, która jest w stanie naładować moje baterie na kolejny dzień. Paradoksalnie wysiłek nie powoduje zmęczenia, a wręcz niesamowite odprężenie :) Do tego jazda wieczorem [czyt. o zmroku] przysparza wrażeń dodatkowych wrażeń, szkoda jeszcze, że z nikim nie ma pośmigać :/
powrót do normalności czyli jazda w samotności, normalna średnia, znajome tereny. dzisiaj rundka wokół wielkiego komina po drodze spotkałem Przemka(pmol) ale zdążyłem tylko krzyknąć do niego sieeemaaaa :)