BARDZO DZIĘKUJĘ Panu Marcinowi Drewniakowi i jego sympatycznej żonie za transport i miłą rozmowę, mam nadzieję nie pierwszą i ostatni

Sobota, 6 grudnia 2008 · Komentarze(3)
Mini Nocna Masakra


Nie wiem od czego zacząć, dlatego na początek czuję się zobowiązany zrobić chociaż tyle:
BARDZO DZIĘKUJĘ Panu Marcinowi Drewniakowi i jego sympatycznej żonie za transport i miłą rozmowę, mam nadzieję nie pierwszą i ostatnią ;)
Podziękowania również dla reszty organizatorów i ekipie obsługującej masakrę.

Teraz do rzeczy.
Od jakiegoś tygodnia namawiany przez Monikę kombinowałem tak aby ustawić sobie wolne na sob./niedz. W międzyczasie 'trenowaliśmy' razem z Monią wieczorami w pobliskich (czyt. murckowskich) lasach :) W końcu przyszła niecierpliwie wyczekiwana sobota. Raniutko pozałatwiałem co było potrzebne i kierunek: Wrocław. (...)
Wysiadka w Oławie (dzięki Piotrek za radę) i dalej DK 94 w stronę Kotowic na umówione miejsce spotkania z resztą ekipy BS w składzie: Asia,Darek,Filip,Błażej,Monika,Piotrek,Krzysiek i Michał

Docieramy do Rybaczówki - bazy rajdu gdzie czekają na nas Monika i Michał z Cyklotrampu.
Potem następują po sobie kolejno: zapisy i odbiór kart startowych, zapoznanie się z instrukcjami i odebranie map.
I jazdaaaaaaa! ale nie za szybko; wpierw dokładne przestudiowanie mapy, potem ustalanie strategi - chyba jakaś tam była :D - i jako jedna z ostatnich ekip wyruszamy w teren.

Opisy poszczególnych PK sobie daruję bo w momencie pisania tegoż wpisu nie pamiętam dokładnie jak to było i nie chcę czegoś przekręcić.

Po wkrótce wyglądało to mniej więcej tak: pierwsze kilka punktów znaleźliśmy po dość długim czasie, potem szło coraz lepiej. Jazda w terenie, błocie, w kałużach, po polach, po niebezpiecznie śliskiej nawierzchni typu 'kocie łby' umilały nam przemierzane w ciemnościach kilometry :D Na trasie spotykaliśmy się z przeróżnymi sytuacjami: spotkania z innymi uczestnikami, bliskie spotkania 3-go stopnia z dziwnymi osobnikami zamieszkującymi tamtejsze rejony, którzy byli jeszcze bardziej zdziwieni niż my sami. Zdarzały się komiczne sytuacje: dziwne gleby, podparcia głowami (buhehehe) i całkiem bekowe - zakopanie rowerem w błocie XD Nie obyło się bez awarii: kapeć, urwany wentyl (ja) i uciekające powietrze bez zgody właściciela.

Koniec końców zdobyliśmy wszystkie punkty i zmieściliśmy się w ograniczonym czasie. Na metę docieramy w pełnym składzie.
Zamiast żurku czeka na nas pyszny bigos i herbatka.
Chwila lub kilka chwil odpoczynku i zbieramy się w drogę powrotna do Wrocka.
I tu czekał mnie zonk - urwany wentyl do reszty trafił szlag i po przejechaniu kilkuset metrów dalej nie dało rady jechać.
Przed niechybnym zamarznięciem tyłka uratowali mnie wspomniani na początku P. Drewniak. Na moje szczęście wracali niedługo po naszym wyjeździe więc złom poszedł na bagażnik, a ja w ciepełku dotarłem w okolice mieszkania Asicy - podziękowania za nocleg i śniadanie :)





trasa: Mysłowice - Katowice <dworzec pkp> - .:p:.:o:.:c:.:i:.:ą:.:g:.:i:.:e:.:m:. - Wrocław Oława - Groblice - Kotowice - <gdzieś po okolicy> - Kotowice - samochodem - Wrocław



zdjęcia dostępne dzięki uprzejmości innych uczestników rajdu



organizatorzy



na najdłuższym moście we Wrocławiu


gdzieś na trasie...


ekipa BS w pełnym sładzie


UFO?


w bazie, po powrocie



pozdrower dla wszystkich zmasakrowanych

Komentarze (3)

Popojutrze. :D

Mlynarz 20:39 poniedziałek, 8 grudnia 2008

A jeszcze trochę i będzie... ;)

djk71 20:31 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Jutro już minęło. :D
Teraz mamy pojutrze. ;P

Mlynarz 16:21 poniedziałek, 8 grudnia 2008
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iataz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]