jeżdżę, jeżdzę, nie umarłem :)
Niedziela, 11 lipca 2010
· Komentarze(3)
Kategoria dwa kółka, niedzielne śmiganie, więcej kółek
z braku miejsca w czeluściach szarych komórek na logiczne i zwięzłe myślenie opis pojawi się jutro. poza tym jestem zły bo Holandia wtopiła :|
EDIT:
krzaczory zapuściły się na mym blogu, czasu mało, a jak już jest, to rower... w dodatku kłopoty z pecetem zmuszają do korzystania (ograniczonego) z lapka siorki. No nic, postaram się nadrobić te dwa miechy bo jest co opisywać.
Kolejne niedzielne śmiganie zaczęło się późno - ale tak to jest jak zapycha się 6 dni w tygodniu - bo około 13. Niedawno przeczytałem, że planują otworzyć na powrót Jezioro goczałkowickie dla żeglarzy. Jak niektórzy wiedzą, w latach '70/ '80 zamknięto go dla żeglugi z powodu dużego zanieczyszczenia.
Wybrałem trasę w pełni asfaltową, slicki rządzą nieprzerwanie od jakichś 3 miesięcy. pogoda idealna, noga podawała w rytm muzyki. Do Pszczyny doleciałem szybko; pewnie gdyby nie nagła ochota na lody nie spotkałbym się z Ewą. Bardzo miło, że dała cynk o swojej obecności w Pszczynie. Od tej chwili - czyt. zamku w Pszczynie - kręciłem w towarzystwie, co znacznie poprawiło mi humor.
Na Jeziorze Goczałkowice żaglówek nie było, może kiedy indziej się zobaczy.
Droga powrotna częściowo terenem przez Kobiór, na slickach da radę przejechać :D
Rozstajemy się z Ewą pod Tesco, gdzie tankowałem, potem szybciutko do domu - dzisiaj finał MŚ, a ja umówiłem się ze szwagrami na wielkie kibicowanie. Zdążyłem jeszcze zawinąć nad Zbiornik Dziećkowice, nie było to po drodze ale woda taka przyjemna była, że nie mogłem sobie odmówić.
Zrelaksowany, z naładowanymi bateriami wracałem trochę wolniej
trasa: Mysłowice - Lędziny - Bieruń Stary - Bojszowy - Międzyrzecze - Jankowice - Pszczyna - Goczałkowice Zdrój - Pszczyna - Piasek - Kobiór - Tychy - Czułów - Mysłowice: W - K - K - Dziećkowice - K - B - K
pozdrower dla spalonych
EDIT:
krzaczory zapuściły się na mym blogu, czasu mało, a jak już jest, to rower... w dodatku kłopoty z pecetem zmuszają do korzystania (ograniczonego) z lapka siorki. No nic, postaram się nadrobić te dwa miechy bo jest co opisywać.
Kolejne niedzielne śmiganie zaczęło się późno - ale tak to jest jak zapycha się 6 dni w tygodniu - bo około 13. Niedawno przeczytałem, że planują otworzyć na powrót Jezioro goczałkowickie dla żeglarzy. Jak niektórzy wiedzą, w latach '70/ '80 zamknięto go dla żeglugi z powodu dużego zanieczyszczenia.
Wybrałem trasę w pełni asfaltową, slicki rządzą nieprzerwanie od jakichś 3 miesięcy. pogoda idealna, noga podawała w rytm muzyki. Do Pszczyny doleciałem szybko; pewnie gdyby nie nagła ochota na lody nie spotkałbym się z Ewą. Bardzo miło, że dała cynk o swojej obecności w Pszczynie. Od tej chwili - czyt. zamku w Pszczynie - kręciłem w towarzystwie, co znacznie poprawiło mi humor.
Na Jeziorze Goczałkowice żaglówek nie było, może kiedy indziej się zobaczy.
Droga powrotna częściowo terenem przez Kobiór, na slickach da radę przejechać :D
Rozstajemy się z Ewą pod Tesco, gdzie tankowałem, potem szybciutko do domu - dzisiaj finał MŚ, a ja umówiłem się ze szwagrami na wielkie kibicowanie. Zdążyłem jeszcze zawinąć nad Zbiornik Dziećkowice, nie było to po drodze ale woda taka przyjemna była, że nie mogłem sobie odmówić.
Zrelaksowany, z naładowanymi bateriami wracałem trochę wolniej
trasa: Mysłowice - Lędziny - Bieruń Stary - Bojszowy - Międzyrzecze - Jankowice - Pszczyna - Goczałkowice Zdrój - Pszczyna - Piasek - Kobiór - Tychy - Czułów - Mysłowice: W - K - K - Dziećkowice - K - B - K
pozdrower dla spalonych