osobisty koncert Myslovitz :) spokojna jazda, bez szarpaniny, bez zadyszki; nie pamiętam kiedy ostatnio tak luźno jeździłem; chyba dlatego, że dzisiaj czarna skrzynka zapodawała świetną muzę
wczorajszą niedzielę przeznaczyłem na regenerację. nie wsiadłem na rower ani na chwilę, z premedytacją obijałem się jak mogłem, jadłem niezdrową żywność. ze sportowych akcentów: wizyta na basenie. zrelaksowany miałem większą ochotę do pracy .
do pracy... w drodze powrotnej spotykam Marcina, który łapie kapcia na 3S, tym razem obeszło się bez rozwalonych palców. wieczorem chłodno, przejechałem się zobaczyć co piszczy na OFFie, sporo blaszaków, zza drzew dolatywały piękne nutki, a mnie tam nie było :|
jak zwykle do pracy, z nudów postanowiłem dojechać jakoś inaczej, dojechałem szybciej - pobiłem rekord (mój) prędkości chwilowej 90 km/h za jakimś Iveco. teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że jedyne co mnie ogranicza przed osiągnięciem większej prędkości to przełożenia.