ja już nie mogę. dosłownie szlag mnie trafia... w przeciągu 2 tygodni 4 lacie złapałem. wszystkie na czerwonym szkle z rozbitej butelki po piwie. ludzie trzymajcie mnie!!! bo jak którego nie zabiję to nie będę spokojny. już nawet po lasach nie można pośmigać, bo co jakiś kawałek szkło, śmieci... żeby mi było mało to znów tylne koło się zdekoncentrowało. zaraz zwariuję
nic specjalnego; najpierw na uczelnię po wyniki kolosa potem szybki powrót do domu. żadnych niespodziewajek po drodze. ano spotkałem na jakimś winklu Przemka(pmol'a), chyba się zadyszał :D
lepszej pogody nie mogłem sobie wyobrazić ^^ przez większość trasy bezwietrznie, chwilami wiaterek w plecy, chwilami czołowy. Po za tym testowałem nowe gatki biemme; jestem w pełni zadowolony z zakupu. po drodze miłe spotkanie z zieloną i sammael'em
ah no i prawie udało mi się dzisiaj pobić rekord prędkości chwilowej, gdyby tylko autobus zechciał prędzej jechać :D Vmax=77 km/h
jeśli kiedykolwiek dorwę jakiegoś patałacha, który rozbija szkło na ulicy lub chodniku to osobiście rozwalę pompkę na jego głowie!
dzisiaj nauczyłam się kolejnej rzeczy: nie ruszać się z domu bez łatek. ostatnimi czasy jakoś rzadko miałem awarie więc przyzwyczajony do spokojnej jazdy nie zabrałem na dzisiejsze kręcenie niczego poza fonem i dokumentami. Przemek(pmol), który jechał ze mną też nie zabrał nic konkretnego. Zemsta losu przyszła w 1/3 trasy. powiększający się kapeć w kole Przemka, chwilę później oględziny i wszystko jasne - dalej ne da rydy :[ uratował nas wóz techniczny :D