BikeOrient 2008pobudka o 6 - jak dla mnie to b-a-r-d-z-o wcześnie :) ale jakimś cudem byłem w pełni wypoczęty. niestety, nie wszystko jest ok. pogoda się deczko popsuła i lekko pokropiło. na dodatek prawe oko mocno piecze - to skutek głupoty i bezmyślności, trza było się nie wychylać za okno pociągu. następnie wielgachne śniadanie i próba zniwelowania bólu oka - bezskutecznie, szlag... przez moment pojawia się myśl o wycofaniu ale tylko przez chwilę.
zapakowanie klamorów, czyli haka holowniczego, spadochronu, maski gazowej, wiaderka i łopatki do piasku, kotwicy zajęło chwilę :P -żart-
zabrałem, to co było najważniejsze i dalej do Wolborza.
Odbieram numer startowy, koszulkę itp,
Zapoznaję się z
Agenciarą,
Flashem,
Kitąxc,
Pixonem,
Xanagazem,
Tomalosem,
Silenozem,
Pyszardem Kosmą,
Asicą i Maćkiem . Zostawiam niepotrzebne ;) rzeczy w samochodzie pyszarda.
ostatnie manipulacje przy rowerach i stajemy na starcie
dostajemy taką mapę
neurony szaleją...
Pixon już wie gdzie jechać :D
Godzina 10 i wyyyyyyyyyyystartowali
Nie ma szarpaniny, spokojna jazda pod eskortą radiowozu, za najbliższe skrzyżowanie z drogą E67, gdzie każdy decyduje sam jak chce jechać.
Jedni jadą w lewo, inni w prawo. Ja decyduję się jechać z Kita i Flashem, pierwszy ma mapnik, a obaj nadają dobre tempo :D
Jako pierwszy obraliśmy PK 8. nie dojechaliśmy tam jednak razem, po drodze zostałem trochę z tyłu, tak to jest jak się jedzie z wymiataczami, Kita pruje po szutrze 40-tką, a Flash - nie ustępując mu prędkością - jedzie z sztywnym widelcem o.O - masakra.
doganiam w końcu Flasha ale tylko dlatego, że jedzie na slickach i zaliczył glebę w mokrej trawie, zapewnia jednak, że wszystko jest OK więc jadę dalej, jak się później dowiedziałem złapał za chwilę snejka.
PK 8 odnalazłem dzięki pokierowaniu grupy, która już ten punkt zaliczyła - ja krążyłem wokół niego nadrabiając co najmniej 1km.
Następnym obranym punktem był PK 2. część trasy przejechałem sam, 'zwiedzając' czerwony szlak, a przy okazji raniąc się na ostrężynach.
Doganiam w końcu większą ekipę. Szalejemy z Kitą i odstawiamy całe towarzystwo w tyle; gdyby nie to, że jadę za nim w tunelu nie utrzymałbym takiego tempa.
na kilka km przed PK 2 zaczynają się piachy - hardkor.
w końcu mi się udaje - szczęśliwy
chwila na złapanie oddechu. zostawiam Kitę i ruszam dalej, do PK 9. Znowu ten piach, łańcuch rzęzi, kilkaset metrów trza iść pieszo. Po drodze mijam wyraźnie wkurzonego Pana Krzyśka
, przy okazji dodam, że jadąc do PK 8 prawie się z nim zderzyłem, gdzieś chyba zabłądził skoro przy PK 2 był po mnie.
Zostawiam Jezioro i piachy za sobą, dołączam do dwóch bikerów. Chwilę później dogania nas też Kita - musiał nieźle zasuwać po tym piachu skoro mnie w tak krótkim czasie dogonił.
Wbijamy się na asfalt, noga dobrze podaje, znów jedziemy z Kitą we dwójkę. Prędkość poniżej 35 nie schodzi, ba na jakimś podjeździe jedziemy coraz szybciej - coś ponad 40 O.O - o żesz! To nie na moje siły i zostaję coraz bardziej w tyle.
no i pojechał
Gubię się, wiem, że nie pojechałem w stronę 9-tki i że jestem niedaleko 5-tki. decyduję się jednak na powrót.
Doganiam małą grupkę i przez chwilę nie kręcę sam.
Przejeżdżamy przez zaporę na Jeziorze Sulejowskim, nie zatrzymujemy się jednak na focenie.
Grupa rozbija się: większa część jedzie w stronę 10-tki - wszystko wyżreć :D kilka osób jedzie do 9-tki. Za chwilę jednak rozdzielamy się i ja jadę drogą o wiele krótszą.
W bidonie pusto, żar leje się z nieba, sklepu ni widu, ni słychu. Ratuje mnie gość z stacji LPG, mineralka + tablet energetyczny to jest to!
przed 9-tką dołączam do sporej grupki, jest min. Rafał z
PGR, Xanagaz, Silenoz. Jedziemy przez jakieś chaszcze, mogliśmy drogą ale...
Na 9-tce postanawiamy jechać na PK 1 - najdalej wysunięty punkt.
Przy wyjeździe z lasu spotykamy Kitę - skubany był już na 5-tym PK <wow>.
PK 1 nie było trudno znaleźć więc łyknęliśmy go dosyć szybko.
Następnie asfaltem w stronę PK 4. Po drodze tankowanie.
Równie łatwo znaleźliśmy 4-kę, tak nawiasem to nas trochę pokierowano ;)
na PK 4
Następnie obraliśmy kierunek na 3-kę. Ten punkt tez łatwo znaleźliśmy, choć w pewnej chwili rozbieżność zdań, którędy mamy jechać była wielka :)
PK 3 moim zdaniem był jednym z ciekawszych punktów do zaliczenia ale nie był nie do zdobycia. Przyznam, że organizatorzy popisali się fantazją :D
PK 3
i droga do niego
fajnie nie?
chociaż komary siekły niemiłosiernie, muchy natarczywie atakowały kończyny ale chwila na złapanie tchu
i dożywianie była
O ile dotychczasowe punkty odnajdywaliśmy sami bądź kierowani wskazówkami innych uczestników o tyle PK 7 był tak usytuowany, że wiele osób miał problem ze znalezieniem go; nie tyle błądziliśmy, co szukaliśmy go na stoku wysoczyzny. Być może jeśli ten stok miałby kilkadziesiąt m długości nie sprawiłoby to nam tyle 'zabawy'. Ten punkt też uważam za jeden z ciekawszych. Był dobrze ukryty i tylko szczęście sprawiło, że go odnaleźliśmy.
7-ka i jego strażniczka Kasia :)
znalazł się też Kita
zdjęcia mają dziwną datę, ale na pewno są z BO '08
Następnie pojechaliśmy do PK 6. I tu, ze znalezieniem było dosyć ciekawie. Do pewnego momentu dobrze skręcaliśmy. I może byłoby tak do końca gdybym nie to nie ja poprowadził - summa summarum wracaliśmy się spory kawałek :)
Teraz jechało nam się łatwiej, może to ze względu na to, że PK 10 był punktem żywieniowym :)) Dojazd asfaltem, a że ja prowadziłem :] to średnia trochę wzrosła.
Na 10-tce mała wyżerka i hajda w stronę 5-tki.
Niestety przy wjeździe na żółty szlak zgubił się Rafał :/ szkoda bo tyle z nami przejechał. Żółtym szlakiem jechało się bosko ^^ szuter, żadnych wertepów, równiutko - droga jak marzenie.
PK 5 był łatwy do odnalezienia, więc bez większych przeszkód zamknęliśmy kasownik na ostatnim, wolnym miejscu na karcie kontrolnej.
niezapomniany był jednak widok, a raczej mina Pixona, z którym minęliśmy się w drodze powrotnej - chyba nas się w tym miejscu nie spodziewał :D
Trochę poluzowaliśmy i focić mi się zachciało
to sem jestem ja
Do końca prowadziłem ten peletonik ja więc znów trochę podkręciłem tempo.
Sama ońcówka to bardzo przyjemny sprincik - nie dali mi rady ;]
Ne mecie czyli starcie czyli obok GOKu poznaję resztę ekipy BIKEstats:
demvariego kobrę djk71,
dmk77,
wrk97 oraz
anetkę cykorka i
IgorkaAle jak zwykle o czymś zapomniałem :D
ja tu spokojnie sobie gryzę kiełbaskę
i spostrzegam, że nie oddałem karty kontrolnej - LOL. szybko się zbieram i idę się dowiedzieć gdzie ją oddać - nie musiałem się nikogo pytać - zawołali mnie sam, cóż zdarza się zapomnieć
Przyszedł też czas na najlepszą cześć całej impry czyli ogłoszenie wyników i losowanie nagród - zaszczyt ten przypadł Igorkowi
Nie zdziwi nikogo oczywiście fakt, że najliczniejszym teamem na BO była ekia BIKestats :)
gdy już opadły wrażenia przyszła kolej na sesję zdjęciową
no to lecimy:
w doborowym towarzystwie (:
BIKEstats Team
a wieczorkiem
wieczorkiem był grill :D
Sama impreza był przeprowadzona wzorowo - przynajmniej wg mnie. Organizacja na 6, niczego nie można zarzucić organizatorowi, nie było żadnych niedociągnięć
Dodatkowo mogę pochwalić za to, że pomimo oddania karty kontrolnej po czasie zostałem sklasyfikowany w takim czasie, w jakim dojechałem normalnie na metę.
było wspaniale i już dzisiaj wiem, że za rok znów tam będę.
klasyfikacja
36 miejsce z czasem 07:19:34 , zaliczonych PK 10
fotki pochodzą z różnych źródeł, jakiekolwiek roszczenia do nich proszę przesyłać na maila
pozd
rower dla całej ekipy BIKEstats