Wpisy archiwalne w kategorii

więcej kółek

Dystans całkowity:7610.68 km (w terenie 970.00 km; 12.75%)
Czas w ruchu:360:35
Średnia prędkość:21.11 km/h
Maksymalna prędkość:74.28 km/h
Liczba aktywności:94
Średnio na aktywność:80.96 km i 3h 50m
Więcej statystyk

zacznę od tego, że na blogu

Czwartek, 25 września 2008 · Komentarze(8)
Kategoria więcej kółek
zacznę od tego, że na blogu Kosmy wyczaiłem wpis, gdzie stało jak to Asica vel Kiełborka i Młynarz wpadli z odwiedzinami na Śląskie włości. pomyślałem sobie, że to niezła okazja żeby pojeździć ze sławnym Młynarzem :)
ugadałem się więc na dzisiaj na przejażdżkę do Zabrza :) TrójkaWspaniałych zaplanowała odwiedzić super bike-rodzinkę, czyli Anetkę,djk,wrk97 i Igorek.
Przy okazji zrobiłem małą niespodziankę bo przyjechałem niezapowiedziany i chyba dlatego Igorek lekko był zawstydzony.
(...)
wieczorem rządził industrial :) przejażdżka po zmroku dzielnicami Zabrza była czymś niesamowitym, całkiem nowe wrażenia, brak mi słowa żeby to określić.

po powrocie pogaduchy do późnych godzin nocnych lub wczesnych godzin porannych :D


trasa: Mysłowice - Sosnowiec - Będzin - Dąbrowa Górnicza - Będzin - Czeladź - Siemianowice - Śląskie - Bytom - Zabrze <Helenka>

wieczorem Zabrze Helenka - Bytom Karb - Bobrek - Zabrze Biskupice - Zabrze Miechowice - Zabrze Helenka.



więcej w opisie Kosmy, Młynarza i djk

pozdrower dla całej ekipy

super ustawka w miłym

Sobota, 23 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
super ustawka w miłym towarzystwie :) zebrało się nas 10 osób więc całkiem spora grupka; tempo jak na relaksującą przejażdżkę choć czasami kręciliśmy całkiem przyzwoitą prędkość. Planem było dojechanie do Lipowca - wykonane, pogoda była ładna i co najważniejsze nie było za gorąco.

z racji że ten wpis pojawił się tydzień od ostatniego wypadu wyjaśniam, że podczas próby naprawy odkręconej kasety okazało się, że nie obejdzie się bez wymiany kilku części, min.: szprych, piasty i obręczy. i wizyta w sklepie zakończyła się nabyciem nowego koła :D rowerek dostał też nowe ogumienie i teraz śmiga się wspaniale. może jak będę miał dostęp do cyfrzaka do zarzucę fotą.




trasa: Mysłowice - Imielin - Chełm Śląski - Chełmek - Libiąż - Żarki - Wygiełzów <Lipowiec> - Żarki - Libiąż - Chełmek - Chełm Śląski - Imielin - Mysłowice - Sosnowiec - Czeladź - Chorzów<WPKiW> - Katowice <centrum> - <3S> - Giszowiec - Mysłowice





pozdrower dla całej ekipy!

plany są po to, żeby brały

Piątek, 1 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
plany są po to, żeby brały w łeb lub by je zmieniać. I tak było w tym przypadku: początkowo celem była Rysianka ale PKP nie jest zbyt przychylna podróżnym z rowerami i połączenie mieliśmy takie kiczowate, że zmieniliśmy cel na Baranią Górę.
Pierwszy raz byłem rowerowo na takiej wysokości więc jest powód do dumy.


trasa: Mysłowice - Murcki - Katowice Ligota - ciuf, ciuf, - Wisła Dziechcienka - Nowa Osada - Cieńków Niżni - Cieńków - Cieńków Postrzedni - Cieńków Wyżni - Gawlasi - Magurka Wiślańska - Barania Góra - Wierch Równiański - PTTK Przysłop - Karołówka - Pietraszonka - Istebna - Kubalonka - Wisła - ciuf, ciuf - Kato Ligota - Murcki - Mysłowice



Trasa ogólnie nie była zbyt ciężka ale mimo to wymagająca sporego wysiłku, toteż robiliśmy sobie co jakiś czas przerwy.


nawet krótkie odsapnięcie było powodem do zadowolenia :D


choć może się wydawać, że jest płasko i łatwo się jedzie - nic bardziej mylnego, kamienie i pod górę


po drodze mijaliśmy świeży wypieczoną skocznię


taką, że mało rybki nie strzeliłem


były podjazdy z mniej...


i zjazdy z bardziej malowniczymi widokami


dotaszczyliśmy się w końcu do granic rezerwatu


gdzie zrobiliśmy dłuższą przerwę na jedzonko i dalsze ustalanie trasy

oczywiście fotki zawsze muszą być ustrzelone jak coś jem
...

kalorie uzupełnione, możemy jechać dalej.
Ale dalej już nie było tak łatwo. ujechaliśmy tylko kilkaset metrów, resztę drogi na szczyt podchodziliśmy prowadząc rowery.

w końcu ukazała nam się stalowa konstrukcja - jeeest! super! i radocha.

kiedy kumple robili sobie sesję na wierzchu


ja spokojnie odpoczywałem w cieniu drzewa


zjazd był mniej przyjemny, ręce naparzały ostro więc przerwy były konieczne.
po drodze mijaliśmy letnią rezydencję naszego wielkiego wodza. z okazji jego przyjazdu cała Wisła przeżywała małe zamieszanie.

wielka rezydencja małego kartofla


najedzony :)


następna stacja Katowice...




pozdrower dla bikera z Rudy Śląskiej

Pobudka równie wcześnie jak wczoraj.

Niedziela, 22 czerwca 2008 · Komentarze(1)
Pobudka równie wcześnie jak wczoraj.
po takim kręceniu śniadanie samo się jadło :) dzisiaj jednak śniadanie było inne niż wczoraj, bo przygotowane przez gospodynię i nie 'na stojąco'
Potem myk do kościoła. Nigdy bym się nie spodziewał, że spotkam tam kogoś z BO toteż gdy zobaczyłem Kasię ( wczorjaszy PK 7) byłem miło zaskoczony.dowiedziałem się, że wybiera się z kolegami na przejażdżkę po okolicy.
Po chwili zostało, że jadę z nimi. Plan na dzisiaj miałem inny: lajtowa wycieczka na Jezioro Sulejowskie, a potem powrót do domu.

Tak się jednak złożyło, że pojechaliśmy dosyć sporą grupką.



Najpierw na zaporę na Jeziorze Sulejwoskim, gdzie zostaliśmy sfoceni z perspektywy Pixona


stąd w stronę Inowłodza

Łukasz też próbował focić :)


Tomek nie zabrał aparatu więc nie miał czym cykać


Niestety, w pewnym momencie splot zdarzeń spowodował kraksę i w efekcie poważne uszkodenia

ale ósema :/

Sporo czasu straciliśmy kombinując jak to naprawić; w końcu wykombinowali tak, że zostały zamienione opony na mniejsze, opona Łukasza poszła do Tomka i na odwrót, odpięta została tarcza.

jakoś dokręciliśmy do Inowłodza, gdzie na miejscowych ruinach zamku dowiedziałem się jaka jest różnica pomiędzy basztą, a wieżą :)

Maciek zadecydował

tam jedziemy!


nie powiem, podjazd pod ta wieżę był fajny


oczywiście wleźliśmy na górę tej wieżyczki :D


aby podziwiać takie widoczki


po zaopatrzeniu w pobliskie spożywczaku ruszyliśmy w stronę Spały, zobaczyć pomnik żubra i świerkowy kościółek
Potem jechaliśmy nie-śmiganą ścieżką rowerową w stronę Tomaszowa Mazowieckiego - ścieżka wypas, z resztą sami zobaczcie



Przed Tomaszowem odbiliśmy w stronę niebieskich źródeł

i powrót do Bogusławic, gdzie rozstaliśmy się najpierw z Kasią i jej koleżankami
a potem ja z resztą ekipy BS.

trudno było się rozstawać po takiej fajnej imprezce.
Niestety pociąg w Piotrkowie nie będzie czekał

ostatni rzut, czy coś nie zostało
ale miałem wygody :D:D


i w stronę Piotrkowa.

gdzieś przed Piotrkowem


miałem jeszcze spory zapas czasu więc mała wycieczka krajoznawcza

Piotrków Trybunalski by me



takie jakieś



i nudy w pociągu :/



pozdrower dla rowerowych wyjadaczy z Bogusławic

BikeOrient 2008

Sobota, 21 czerwca 2008 · Komentarze(2)
BikeOrient 2008

pobudka o 6 - jak dla mnie to b-a-r-d-z-o wcześnie :) ale jakimś cudem byłem w pełni wypoczęty. niestety, nie wszystko jest ok. pogoda się deczko popsuła i lekko pokropiło. na dodatek prawe oko mocno piecze - to skutek głupoty i bezmyślności, trza było się nie wychylać za okno pociągu. następnie wielgachne śniadanie i próba zniwelowania bólu oka - bezskutecznie, szlag... przez moment pojawia się myśl o wycofaniu ale tylko przez chwilę.
zapakowanie klamorów, czyli haka holowniczego, spadochronu, maski gazowej, wiaderka i łopatki do piasku, kotwicy zajęło chwilę :P -żart-
zabrałem, to co było najważniejsze i dalej do Wolborza.
Odbieram numer startowy, koszulkę itp,
Zapoznaję się z Agenciarą, Flashem, Kitąxc, Pixonem, Xanagazem, Tomalosem, Silenozem, Pyszardem Kosmą, Asicą i Maćkiem . Zostawiam niepotrzebne ;) rzeczy w samochodzie pyszarda.

ostatnie manipulacje przy rowerach i stajemy na starcie


dostajemy taką mapę


neurony szaleją...


Pixon już wie gdzie jechać :D


Godzina 10 i wyyyyyyyyyyystartowali


Nie ma szarpaniny, spokojna jazda pod eskortą radiowozu, za najbliższe skrzyżowanie z drogą E67, gdzie każdy decyduje sam jak chce jechać.
Jedni jadą w lewo, inni w prawo. Ja decyduję się jechać z Kita i Flashem, pierwszy ma mapnik, a obaj nadają dobre tempo :D

Jako pierwszy obraliśmy PK 8. nie dojechaliśmy tam jednak razem, po drodze zostałem trochę z tyłu, tak to jest jak się jedzie z wymiataczami, Kita pruje po szutrze 40-tką, a Flash - nie ustępując mu prędkością - jedzie z sztywnym widelcem o.O - masakra.
doganiam w końcu Flasha ale tylko dlatego, że jedzie na slickach i zaliczył glebę w mokrej trawie, zapewnia jednak, że wszystko jest OK więc jadę dalej, jak się później dowiedziałem złapał za chwilę snejka.

PK 8 odnalazłem dzięki pokierowaniu grupy, która już ten punkt zaliczyła - ja krążyłem wokół niego nadrabiając co najmniej 1km.

Następnym obranym punktem był PK 2. część trasy przejechałem sam, 'zwiedzając' czerwony szlak, a przy okazji raniąc się na ostrężynach.
Doganiam w końcu większą ekipę. Szalejemy z Kitą i odstawiamy całe towarzystwo w tyle; gdyby nie to, że jadę za nim w tunelu nie utrzymałbym takiego tempa.
na kilka km przed PK 2 zaczynają się piachy - hardkor.
w końcu mi się udaje - szczęśliwy


chwila na złapanie oddechu. zostawiam Kitę i ruszam dalej, do PK 9. Znowu ten piach, łańcuch rzęzi, kilkaset metrów trza iść pieszo. Po drodze mijam wyraźnie wkurzonego Pana Krzyśka
, przy okazji dodam, że jadąc do PK 8 prawie się z nim zderzyłem, gdzieś chyba zabłądził skoro przy PK 2 był po mnie.

Zostawiam Jezioro i piachy za sobą, dołączam do dwóch bikerów. Chwilę później dogania nas też Kita - musiał nieźle zasuwać po tym piachu skoro mnie w tak krótkim czasie dogonił.
Wbijamy się na asfalt, noga dobrze podaje, znów jedziemy z Kitą we dwójkę. Prędkość poniżej 35 nie schodzi, ba na jakimś podjeździe jedziemy coraz szybciej - coś ponad 40 O.O - o żesz! To nie na moje siły i zostaję coraz bardziej w tyle.

no i pojechał


Gubię się, wiem, że nie pojechałem w stronę 9-tki i że jestem niedaleko 5-tki. decyduję się jednak na powrót.
Doganiam małą grupkę i przez chwilę nie kręcę sam.


Przejeżdżamy przez zaporę na Jeziorze Sulejowskim, nie zatrzymujemy się jednak na focenie.
Grupa rozbija się: większa część jedzie w stronę 10-tki - wszystko wyżreć :D kilka osób jedzie do 9-tki. Za chwilę jednak rozdzielamy się i ja jadę drogą o wiele krótszą.
W bidonie pusto, żar leje się z nieba, sklepu ni widu, ni słychu. Ratuje mnie gość z stacji LPG, mineralka + tablet energetyczny to jest to!
przed 9-tką dołączam do sporej grupki, jest min. Rafał z PGR, Xanagaz, Silenoz. Jedziemy przez jakieś chaszcze, mogliśmy drogą ale...
Na 9-tce postanawiamy jechać na PK 1 - najdalej wysunięty punkt.
Przy wyjeździe z lasu spotykamy Kitę - skubany był już na 5-tym PK <wow>.

PK 1 nie było trudno znaleźć więc łyknęliśmy go dosyć szybko.
Następnie asfaltem w stronę PK 4. Po drodze tankowanie.
Równie łatwo znaleźliśmy 4-kę, tak nawiasem to nas trochę pokierowano ;)

na PK 4


Następnie obraliśmy kierunek na 3-kę. Ten punkt tez łatwo znaleźliśmy, choć w pewnej chwili rozbieżność zdań, którędy mamy jechać była wielka :)

PK 3 moim zdaniem był jednym z ciekawszych punktów do zaliczenia ale nie był nie do zdobycia. Przyznam, że organizatorzy popisali się fantazją :D

PK 3


i droga do niego
fajnie nie?

chociaż komary siekły niemiłosiernie, muchy natarczywie atakowały kończyny ale chwila na złapanie tchu
i dożywianie była

O ile dotychczasowe punkty odnajdywaliśmy sami bądź kierowani wskazówkami innych uczestników o tyle PK 7 był tak usytuowany, że wiele osób miał problem ze znalezieniem go; nie tyle błądziliśmy, co szukaliśmy go na stoku wysoczyzny. Być może jeśli ten stok miałby kilkadziesiąt m długości nie sprawiłoby to nam tyle 'zabawy'. Ten punkt też uważam za jeden z ciekawszych. Był dobrze ukryty i tylko szczęście sprawiło, że go odnaleźliśmy.

7-ka i jego strażniczka Kasia :)


znalazł się też Kita
zdjęcia mają dziwną datę, ale na pewno są z BO '08


Następnie pojechaliśmy do PK 6. I tu, ze znalezieniem było dosyć ciekawie. Do pewnego momentu dobrze skręcaliśmy. I może byłoby tak do końca gdybym nie to nie ja poprowadził - summa summarum wracaliśmy się spory kawałek :)

Teraz jechało nam się łatwiej, może to ze względu na to, że PK 10 był punktem żywieniowym :)) Dojazd asfaltem, a że ja prowadziłem :] to średnia trochę wzrosła.
Na 10-tce mała wyżerka i hajda w stronę 5-tki.

Niestety przy wjeździe na żółty szlak zgubił się Rafał :/ szkoda bo tyle z nami przejechał. Żółtym szlakiem jechało się bosko ^^ szuter, żadnych wertepów, równiutko - droga jak marzenie.

PK 5 był łatwy do odnalezienia, więc bez większych przeszkód zamknęliśmy kasownik na ostatnim, wolnym miejscu na karcie kontrolnej.
niezapomniany był jednak widok, a raczej mina Pixona, z którym minęliśmy się w drodze powrotnej - chyba nas się w tym miejscu nie spodziewał :D

Trochę poluzowaliśmy i focić mi się zachciało


to sem jestem ja


Do końca prowadziłem ten peletonik ja więc znów trochę podkręciłem tempo.


Sama ońcówka to bardzo przyjemny sprincik - nie dali mi rady ;]

Ne mecie czyli starcie czyli obok GOKu poznaję resztę ekipy BIKEstats: demvariego kobrę djk71, dmk77,wrk97 oraz anetkę cykorka i Igorka

Ale jak zwykle o czymś zapomniałem :D

ja tu spokojnie sobie gryzę kiełbaskę


i spostrzegam, że nie oddałem karty kontrolnej - LOL. szybko się zbieram i idę się dowiedzieć gdzie ją oddać - nie musiałem się nikogo pytać - zawołali mnie sam, cóż zdarza się zapomnieć

Przyszedł też czas na najlepszą cześć całej impry czyli ogłoszenie wyników i losowanie nagród - zaszczyt ten przypadł Igorkowi
Nie zdziwi nikogo oczywiście fakt, że najliczniejszym teamem na BO była ekia BIKestats :)


gdy już opadły wrażenia przyszła kolej na sesję zdjęciową

no to lecimy:

w doborowym towarzystwie (:


BIKEstats Team



a wieczorkiem

wieczorkiem był grill :D





Sama impreza był przeprowadzona wzorowo - przynajmniej wg mnie. Organizacja na 6, niczego nie można zarzucić organizatorowi, nie było żadnych niedociągnięć
Dodatkowo mogę pochwalić za to, że pomimo oddania karty kontrolnej po czasie zostałem sklasyfikowany w takim czasie, w jakim dojechałem normalnie na metę.
było wspaniale i już dzisiaj wiem, że za rok znów tam będę.


klasyfikacja
36 miejsce z czasem 07:19:34 , zaliczonych PK 10






fotki pochodzą z różnych źródeł, jakiekolwiek roszczenia do nich proszę przesyłać na maila



pozdrower dla całej ekipy BIKEstats

[b]MTB SILESIA CUP 2008[/b]<br

Sobota, 31 maja 2008 · Komentarze(12)
MTB SILESIA CUP 2008

51 km w czasie 2:10:09,22 co dało mi 12 miejsce w giga open oraz 6 w kat. wiekowej


od kilku dni miałem kłopoty ze sprzętem. łapałem kapcie, przerzutki nie chodziły jak trzeba. dodatkowo po wczorajszej masie z przedniego koła ulatniało się powietrze - nie zidentyfikowałem skąd ale dętka poszła out.
W sobotę z rana oczywiście zaspałem i nie miałem czasu zjeść porządnego śniadania więc po drodze przemieliłem 3 snikersy i zapiłem to litrem energetyka - hardcore.
W Katowicach dołączyli do mnie Monika i Piotrek, a w samym parku czekał na nas Rafał.
na miejscu (czyt. w WPKiW) byliśmy stosunkowo wcześnie więc czekanie na numer startowy nie zajęło nam wiele czasu. potem czekanie na start. Im bliżej było do niego tym bardziej się wszyscy denerwowali i dawało się odczuć rosnące napięcie.
w końcu start pierwszego zawodnika o 11 i teraz to nerwy już szalały.
mój start był przewidziany na godzinę 11:49 ale z przyczyn niezrozumiałych (dla mnie) wystartowałem o 11: 48:30 o.O
na 7 kilometrze poczułem groźne osłabienie i jestem pewien, że gdybym w tej chwili przesiał kręcić pewnikiem bym zemdlał. po 100m przeszło. co jakiś czas wyprzedzam zawodników. słońce praży strasznie, w schnie momentalnie.
na drugim okrążeniu nie łapię izotonika i przez kilka km jadę o suchym pysku. 44 km i przychodzi kryzys. ledwo żyję, a na trasie nikt z zabezpieczających trasę nie ma nic do picia. w końcu ktoś znajduje butelkę mineralki, a chwilę potem dostaję powerade'a i po kilkuset metrach znowu przychodzą siły i jadę na maxa.
na mecie zalewanie siebie czym się tylko da :)

- już po wyścigu :)


więcej zdjęć z MTB Silesia Cup tutaj







pozdrower dla wszystkich uczestników

drugi objaździk trasy w

Niedziela, 25 maja 2008 · Komentarze(0)
drugi objaździk trasy w WPKiW pod sobotnie kręcenie :] dzisiaj ekipa była większa: Rafał, Piotrek, Łukasz i ja. było dużo ludzisków, pogoda wymarzona.



trasa: Mysłowice - Murcki - <3S> - Katowice - Chorzów - < WPKiW> - Katowice - Mysłowice




pozdrower dla takiego jednego 'anglika'